"Niemożliwe do całkowitego zniszczenia szczątki, których nie wykonała ludzka ręka" - tak Jesse Marcel pisał w swoich tajnych dziennikach o tym, co zobaczył 8 lipca 1947 roku, gdy wezwano go do zbadania tajemniczego incydentu w Roswell. Marcel był oficerem służb wojskowych i był zobowiązany do dochowania wszelkiej tajemnicy. Lecz zanim w 1986 roku zmarł, powierzył ją swoim pamiętnikom odnalezionym po latach przez wnuki...
Dziś potomkowie oficera pokazali dziennikarzom "History Channel" te wstrząsające zapiski. Marcel pisał, że jest przekonany, iż resztek statku powietrznego, który rozbił się w Roswell, nie wykonali ludzie. Miały też być na nich napisy w nieznanym ludziom języku. Osobiście nie widział ciał kosmitów, ale to nie dowodzi, że ich tam nie było, ponieważ nie badał wszystkich szczątków zebranych z pustyni. Oficjalnie amerykańska armia utrzymywała wówczas, że w Roswell doszło do katastrofy balonu meteorologicznego.