Plotkom o poważnym kryzysie w tym małżeństwie nie ma końca! Księżniczka Monako od marca przebywa w Republice Południowej Afryki, skąd pochodzi. Charlene oficjalnie wyjechała tam, by doglądać swojej fundacji ratującej nosorożce. Dziwnym trafem jednak zbiegło się to w czasie z oskarżeniami, jakie wysunęła wobec księcia Alberta kolejna już kobieta, która twierdzi, że urodziła jego nieślubne dziecko. Jak gloszą plotki, Charlene ma już dość wyskoków mającego opinię playboya Alberta i uciekła przed nim do ojczyzny. Oficjalnie nie może wrócić do Monako, ponieważ choruje na tajemiczą infekcję, przy której podróże nie są wskazane. Ostatnio przeszła też podobno operację w pełnym znieczuleniu. Pisze w oświadczeniach, że tęskni za mężem, ale lekarze wciąż odradzają opuszczenie Afryki, stąd tak długa rozłąka. Dowodem na to, że żadnego kryzysn nie ma, mają być najnowsze zdjęcia opublikowane przez Charlene na jej Instagramowym profilu.
NIE PRZEGAP: Papież Franciszek abdykuje?! "Więcej niż prawdopodobne"
NIE PRZEGAP: Zamach w Afganistanie, NOWE informacje. "Widziałem dziś koniec świata"
Widzimy na nich, że książę Albert oraz dzieci - sześcioletnie bliźniaki Jacques i Gabriella - po trzech miesiącach odwiedzili Charlene w Republice Południowej Afryki. Podpisy mówią jasno - Charlene nie posiadała się z radości mogąc znów zobaczyć Alberta. Ale czy to prawda? Ekspertka od mowy ciała przeanalizowała te fotografie i nie ma wątpliwości, co tak naprawdę na nich widzimy. Jak ujawnia Judi James dla "Femail", na zdjęciach "nie ma emocjonalnej więzi" księżniczki z mężem, jej gesty są "przerysowane", brak kontaktu wzrokowego, osoby nie zwracają się w swoim kierunku. W oczach Charlene widać smutek, a Albert zachowuje się raz "dziwnie", raz prezentuje pewność siebie, jednak ani raz nie spogląda na żonę...