Reżyser filmu „Obcy – 8. pasażer Nostromo”, Ridley Scott chciał aby jego Obcy był jednocześnie przerażający i dobrze zbudowany. Odpadała pokraczność dotychczasowych kosmitów.
Ostatecznie, po stworzeniu idealnego kostiumu przez szwajcarskiego artystę H.R. Gigera, stało się jasne, że dobrze będzie wyglądał tylko na koszykarzu. Specjaliści od obsady celowali w graczy NBA. Ale pytani, czy nie interesuje ich rola ksenomorfa (filmowy typ kosmity) w horrorze, którego akcja toczy się w statku kosmicznym, pukali się w czoło. Ostatecznie wewnątrz Obcego męczył się ktoś obcy kinu: student sztuki użytkowej z Londynu, Bolaji Badejo. Nigeryjczyk o wzroście 2,18 m miał 26 lat, kiedy po raz pierwszy ubrano go w kosztujące ponad 250 tys. dolarów przebranie Obcego. Zrobioną z lateksu, złożoną z piętnastu elementów skorupiastą warstwę zewnętrzną nakładano na obcisły kombinezon. Bez dostępu powietrza skóra „przebierańca” pociła się i rozmiękczała, uszkadzając naskórek przy każdym ruchu. Głowa była ogromna i bardzo ciężka. Poz tym niestabilna grawitacyjnie. Każdy ruch powodował gwałtowne odchylenie do tyłu, co nadwyrężało szyję i kręgosłup. Po bliskim spotkaniu czwartego stopnia z kosmitą, Badejo, cały w plastrach, z ulgą wrócił do projektowania.
Sława bez słowa
Niektóre postaci kina są tak mało podobne do człowieka, że widz nie podejrzewa nawet, że w ich wnętrzu ktoś siedzi. Takim przypadkiem jest R2-D2 z „Gwiezdnych wojen”. Rola Lorda Wadera, związana z noszeniem na głowie czarnego sagana, to żaden wysiłek w porównaniu z tym, co zrobił dla filmu Kenny Bakers, brytyjski aktor mający zaledwie 112 cm wzrostu. Grając robota, siedział we wnętrzu czegoś, co było dużo węższym modelem pralki „Frania” i obsługiwał dźwignie sterując ruchami bohatera. Kenny, któremu w kręcącej się ciasnej puszce było bardzo niewygodnie, zmarł niedawno, w wieku 81 lat, pozostając nieśmiertelnym.
Do legendy przejdzie też Robert Englund, który namordował się w lateksowej masce, mordując dzieci w serii filmów o psychopacie ze snów Freddy’m Kruegerze. Niektórzy przebierańcy zostali gwiazdami kina, mimo że nie wypowiedzieli na planie ani jednego zdania. A czego nie dograli, to dowyglądali.