Do lekko skandalicznego incydentu z chlebem doszło w niedzielę, podczas ceremonii powitania państwa Netanjahu na stołecznym lotnisku w Boryspolu. To wówczas do pary tej, gdy tylko postawili stopy na ukraińskiej ziemi, podeszły raźno dziewczęta w ukraińskich strojach ludowych. Powitały ją tradycyjnym chlebem, zwanym korowajem. O ile premier Izraela oderwał jego mały kawałek, po czym go skonsumował, o tyle po chwili, jak rasowy dżentelmen, postanowił również posilić nim swoją żonę. Ta, dostawszy od męża mały kawałek chleba, spojrzała na niego, po czym... wyrzuciła go na ziemię, wywołując tym samym niemały skandal w ukraińskich mediach, które uznały jej zachowanie za brak szacunku dla ichniejszej tradycji.
Całe zdarzenie wyglądało następująco:
Całym zdarzeniem zupełnie nie przejął się jednak sam premier Izraela, który w mediach społecznościowych stanął w obronie swojej ukochanej. Jak napisał: - Składam historyczną wizytę na Ukrainie, ale wątpię, by była ona relacjonowana przez media, gdyby nie było zdarzenia z chlebem. Następnie, lekko kuriozalnie zdaniem niektórych komentatorów, tłumaczył: - Powiem więcej: ona specjalnie wybierała ubranie w barwach narodowych Ukrainy, wyszła z samolotu w ubraniu w kolorze żółtym i niebieskim, właśnie z szacunku dla Ukrainy. Co mogę wam powiedzieć? Jeśli jest to potrzebne, by zwrócono uwagę na wizytę, która przynosi umowę o strefie wolnego handlu, przedstawicielstwie (dyplomatycznym) Ukrainy w Jerozolimie i inne ważne sprawy, to niech tak będzie. Wygląda na to, że potrafiliśmy przyciągnąć uwagę.
Polecany artykuł: