Premier Kanady podczas wspólnej konferencji prasowej z Donaldem Tuskiem, oprócz kwestii dotyczących relacji między naszymi państwami, dużo miejsca poświęcił wojnie w Ukrainie. Justin Trudeau przypomniał, że w sobotę, w drugą rocznicę rosyjskiej inwazji na Ukrainę, wraz z innymi przywódcami - m.in. premier Włoch Giorgią Meloni oraz szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen - odwiedził Kijów, gdzie spotkał się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. - Wspieramy wspólnie Ukrainę na drodze do obrony wolności, kultury, języka, wartości demokratycznych i praworządności - perorował. Podkreślił, że wie, iż Polska te wartości podziela i stale wspiera Ukrainę. - Wspieramy niezachwianie wszystkich Ukraińców walczących za wolność nas wszystkich - zadeklarował Trudeau.
Zobacz: Zachodnie wojska wejdą na Ukrainę? Macron: "Zrobimy wszystko, co musimy"
To właśnie wówczas premier Kanady dość zaskakująco stwierdził, że to "Rosja musi wygrać tę wojnę". Choć polityk szybko się poprawił mówiąc, że miał na myśli Ukrainę, na reakcję Kremla nie trzeba było długo czekać.
Sprawdź: "Rosja nie zaatakuje NATO". Jest mowa o minimalnym zagrożeniu
Na słowa Trudeau zareagowała na Telegramie Maria Zacharowa. Jak napisała rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Sprawa Zagranicznych:
Justin, dziękuję za wsparcie. Wygramy, obiecujemy. Ale nie przypisuj sobie naszego zwycięstwa bez skruchy