Hiszpański premier po pięciu dniach izolacji podjął decyzję co do swojej przyszłości. A wszystko zaczęło się w minioną środę (24 kwietnia). To wtedy Pedro Sanchez ogłosił, że daje sobie pięć dni na "refleksję nad swoją polityczną przyszłością i wycofuje się w tym czasie z udziału w wydarzeniach publicznych". Jego decyzja miała związek z uruchomieniem przez sąd w Madrycie śledztwa wobec jego żony, a także z atakami na niego oraz żonę.
Hiszpania. Co zarzucają żonie premiera?
Kilka godzin zanim to zrobił, sąd poinformował o rozpoczęciu dochodzenia przeciwko Begonie Gomez, żonie polityka, w związku z jej domniemanym udziałem w korupcji oraz korzystaniem z wpływów politycznych. Miała dzięki nim rozwijać swoją aktywność biznesową. Jak przekazywały hiszpańskie media, cytowane przez PAP, główne zarzuty przeciwko żonie premiera, pełniącej funkcję szefowej studiów magisterskich z zarządzania w zakresie konkurencyjnej transformacji społecznej na Uniwersytecie Complutense w Madrycie, koncentrują się wokół sprawy firmy doradczej Carlosa Barrabesa, który od lat wspiera kierowany przez Gomez wydział. Sprawdzane jest także wsparcie, którego Gomez miała udzielić spółce Globalia, by mogła ona otrzymać od rządu Sancheza 600 mln euro na dofinansowanie linii lotniczych Air Europa.
Premier Hiszpanii: "Postanowiłem"
W poniedziałek (29 kwietnia) Sanchez poinformował, że po zastanowieniu postanowił pozostać na fotelu premiera, bo "jego ewentualna dymisja zaszkodziłaby społeczeństwu i demokracji Hiszpanii". "Po głębokiej refleksji postanowiłem, że dalej będę premierem" - przekazał. Jest przekonany, że jego żona jest niewinna, zaznaczył jednocześnie, że on i Gomez mają świadomość, że nie ustanie "mająca ich zdyskredytować kampania".