Zdaje się zatem, że prezydent elekt zaczyna spoglądać na kwestię zabezpieczenie amerykańskiej granicy i Ameryki przed napływem nielegalnych imigrantów biorąc pod uwagę uwarunkowania geograficzno-naturalne: czyli rzeki i góry. – Są odcinki na południu, na których nie potrzebujemy muru. Tam są rzeki z potężnymi prądami i góry, które w sposób naturalny są barierą chroniącą Amerykę. I wykorzystamy to – powiedział Donald Trump w rozmowie z Seanem Hannity w Cincinnati, w stanie Ohio, od którego rozpoczął swój tzw. „Thank You Tour”. – To nie oznacza, że rezygnujemy z muru. Wręcz przeciwnie. Wybudujemy go. To będzie prawdziwy mur. Musimy powstrzymać przelew narkotyków, szmuglerów i nielegalnych imigrantów. Jednocześnie kontrola i zabezpieczenie granicy z jednej strony ograniczy to, co nielegalne a pozwoli na panowanie nad sytuacją i przepływem tego co legalne. Sytuacja jaka panuje obecnie jest nie do zaakceptowania i nie może już trwać dłużej. Kraj tak potężny jak Ameryka musi panować nad swoją granicą – dodał prezydent elekt.
Prezydent elekt o południowej granicy: Mur na całości nie potrzebny. Rzeki i góry zrobią swoje
Sytuacja na granicy amerykańsko-meksykańskiej nie daje spokoju prezydentowi elektowi. Ale sposób na jej naprawienie ciągle nie jest do końca jasny. Bowiem zapowiadany jeszcze w kampanii przez Donalda Trumpa (70 l.) wysoki mur na całej granicy, niedawno zmniejszył się do częściowego muru połączonego z płotem. Teraz z kolei ma kolejną wizję, , którą można sprowadzić do stwierdzenia: mur tam, gdzie nie poradzi sobie natura.