Wcześniej Włosi byli zamknięci w domach, wspierali się śpiewami na balkonach, kibicowali służbie zdrowia. Koronawirus mocno odbił się na Włochach, ale kraj powoli rozluźnia restrykcje. To nie wszystkim się podoba. W kampanii „Happy Hour i w filmie, który pojawił się we włoskich mediach można zauważyć imprezujących młodych Włochów, którzy za nic mają dystans między sobą. Dotykają się, szepczą do ucha, maseczki zwisają im z twarzy. Na końcu filmu widać salę szpitalną i pacjenta pod respiratorem, która umiera. Prezydent Luca Zaia twierdzi, że Włosi nie mogą nagle wyjść na ulice, do barów i restauracji bez zachowania ostrożności.
- Happy hour, czyli szczęśliwa godzina, będzie nieszczęśliwa, jeśli trafisz do szpitala - skomentował prezydent. Internautom nie podoba się jednak takie stawienie sprawy, a jeden z użytkowników Twittera skomentował, że film i działania prezydenta to „czysty terroryzm”. Inny napisał: „Drogi Prezydencie, ten wirus jest leczony (nie zwalczany) w odpowiednich miejscach. Na zewnątrz trzeba żyć!”.
Wenecja Euganejska była jednym z pierwszych 11 miast we Włoszech poddanych kwarantannie na początku epidemii, ale masowe testy pozwoliły regionowi szybko opanować wirusa. W niedzielę odnotowano 1869 zgonów i 17 nowych zakażeń. W samych Włoszech do tej pory odnotowano 230 tys. zakażeń koronawirusem, z czego 140 tys. wyzdrowiało, a ponad 32 tys. osób zmarło na Covid-19.