Bloomberg: Ukraina chce szczytu pokojowego z udziałem Rosji. Chce zdążyć z tym przed listopadem 2024 roku, obawiając się wygranej Trumpa w wyborach w USA
Ukraina zgodziła się na zorganizowanie szczytu pokojowego z udziałem Rosji? Tak twierdzi Bloomberg, który powołuje się na anonimowe źródła zaznajomione ze sprawą. Podobno Wołodymyr Zełenski spieszy się i chce koniecznie zdążyć przed listopadem 2024 roku. Dlaczego? Oczywiście dlatego, że na początku tego miesiąca odbędą się wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Prezydent Ukrainy obawia się, że jeśli wygra Donald Trump, sytuacja zmieniłaby się na niekorzyść jego kraju. Trump wielokrotnie chełpił się, że zakończyłby wojnę na Ukrainie w 24 godziny, jeszcze jako prezydent elekt w razie wygranej. Do dziś niepokoją też pamiętne słowa Trumpa, który podał w wątpliwość to, czy broniłby Europy w razie ataku Rosji na Zachód. Jednak wygląda na to, że propozycja Zełenskiego nie zostanie przyjęta przez Rosję. Rosyjski MSZ już oświadczył po rewelacjach "Bloomberga", że Moskwa nie weźmie udziału w drugim szczycie pokojowym - przekazała państwowa rosyjska agencja Ria Nowosti. Rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Michaił Gałuzin nazwałpokojowy plan prezydenta Ukrainy "ślepą uliczką i ultimatum". "Jesteśmy świadkami kolejnego przypadku oszustwa. Nie akceptujemy takiego ultimatum i nie będziemy uczestniczyć w takich szczytach" - powiedział Gałuzin.
Zełenski: "Teraz wszyscy czekają na listopad. Amerykanie czekają na listopad. Putin czeka na listopad"
Parę dni temu Wołodymyr Zełenski faktycznie mówił o oczekiwaniu na listopad. "Teraz wszyscy czekają na listopad. Amerykanie czekają na listopad. W Europie, na Bliskim Wschodzie, na Pacyfiku, cały świat czeka na listopad — powiedział ukraiński przywódca. — I prawdę mówiąc, Putin czeka na listopad" - mówił prezydent Ukrainy. Wzywał przy tym świat, by przestał czekać i zapewnił gwarancję wystarczającej pomocy już teraz. „Czas wyjść z cienia, podjąć zdecydowane decyzje, działać, a nie czekać do listopada czy innego miesiąca. W tym celu musimy być silni i bezkompromisowi” – powiedział Zełenski. „A przede wszystkim Ameryka, a przede wszystkim przywódcy Ameryki i prezydent Stanów Zjednoczonych jako przywódca wolnego świata, aby byli bezkompromisowi w obronie demokracji. Bezkompromisowy wobec Putina i jego kraju. Bezkompromisowy wobec każdego możliwego terroru”
Jens Stoltenberg zapewniał, że nie ma już sensu bać się Trumpa, bo mówił o wydatkach na obronność. Czy na pewno?
Czy naprawdę jest się czego obawiać, jeśli chodzi o Donalda Trumpa i wojnę na Ukrainie? Podczas kończącego się szczytu NATO w Waszyngtonie uspokajająco wypowiadał się na ten temat Jens Stoltenberg, który jeszcze do końca września pełni funkcję sekretarza generalnego Sojuszu. Ogłosił, że nie boi się jednak zwycięstwa Trumpa, bo Ameryka tak czy inaczej pozostanie "silnym i lojalnym sojusznikiem". "Główna krytyka ze strony byłego prezydenta Trumpa - ale też innych prezydentów USA - nie była skierowana głównie przeciwko NATO. Była skierowana przeciwko sojusznikom NATO nieinwestującym wystarczająco dużo środków. A to się zmieniło" - powiedział Stoltenberg. Chodziło o przeznaczanie zbyt małego odsetka PKB na obronność. Obecnie aż 23 spośród 32 państw NATO przeznacza co najmniej 2 proc. PKB na obronność, a pozostałe przedstawiły swoje plany na osiągnięcie tego celu.
"Musisz zrozumieć, że jeśli Europa zostanie zaatakowana, nigdy nie przyjdziemy wam z pomocą, by was wesprzeć" - miał powiedzieć Trump
Z drugiej strony Trump miewał też wypowiedzi, w których mówił nawet o wyjściu USA z NATO i nie odnosil się do żadnych wydatków, przynajmniej nie wprost. "Politico" w stycnziu 2024 roku podawało, że Trump powiedział szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen w 2020 roku, iż nigdy nie przyjdzie z pomocą Europie w razie ataku. Dziennikarze powołali się przy tym na komisarza ds. rynku wewnętrznego Thierry'ego Bretona. "Musisz zrozumieć, że jeśli Europa zostanie zaatakowana, nigdy nie przyjdziemy wam z pomocą, by was wesprzeć" - miał powiedzieć Trump, a także stwierdzić, cytowany przez Bretona: "A tak w ogóle, NATO jest martwe i z niego wyjdziemy, wyjdziemy z NATO". Pośpiech i obawy Zełenskiego mogą więc rzeczywiście być uzasadnione.