"Jeszcze jedno pytanie, ale nie od tej małpy w czerwonym" - pamiętacie tę wpadkę sprzed lat? Prezydent Lech Kaczyński powiedział tak półgłosem do osoby prowadzącej konferencję prasową, nie chcąc, by dopuszczono do mikrofonu jedną z dziennikarek. Myślał, że nikt nie dosłyszy, ale dosłyszeli wszyscy. Teraz nieco podobną, choć jednak znacznie gorszą wpadkę zaliczył prezydent Stanów Zjednoczonych. Joe Biden w poniedziałek zorganizował konferencję prasową w Białym Domu. Zapowiedział, że przyjmowane będą tylko pytania dotyczące napięcia wokół Ukrainy. Jednak pod koniec spotkania korespondent Fox News Peter Doocy odważył się zawołać: "Czy odpowie pan na pytanie dotyczące inflacji? Czy inflacja jest politycznym obciążeniem w obliczu zbliżających się wyborów midterms?"
NIE PRZEGAP: Rosja zaatakuje od Białorusi? Wojsko pilnuje CZARNOBYLA!
NIE PRZEGAP: Benedykt XII chronił księży pedofilów? Był papież przyznaje się do "błędu"!
Prezydent myślał, że ma już wyłączony mikrofon, ale srodze się pomylił. Poirytowany Joe Biden wymruczał pod nosem: "Nie, to wielki atut. Większa inflacja. Co za głupi skur...!". Włączony mikrofon był tuż-tuż i słowa prezydenta usłyszeli wszyscy. Ale to nie wszystko. Niedawno Biden zaliczył podobną wpadkę i najwyraźniej niczego go to nie nauczyło. W identycznych okolicznościach nazwał pytanie zadane przez dziennikarkę "głupim". Jacqui Heinrich spytała Bidena o to, "Dlaczego czeka na to, aby Putin wykonał pierwszy ruch".