Kiedy prezydent Lech Kaczyński (59 l.) biegał z jednego spotkania na drugie, pierwsza dama nie próżnowała. Najpierw spotkała się z prezydentową Mongolii O. Tsolmon, potem zwiedziła muzeum strojów, a w końcu wymknęła się na... zakupy. Odwiedziła m.in. jeden z najsłynniejszych w Mongolii sklepów z kaszmirem. Pani Maria bardzo długo zachwycała się delikatnością tkanin i szalów, ale ostatecznie niczego nie kupiła.
Szala nie kupiła, ale niespodziewanie go dostała. I to w niezwykłych okolicznościach. Bo nie tylko mieszkańcy Ułan Bator, ale i nieufni na co dzień mnisi buddyjscy byli pod wrażeniem przybysza z dalekiej Polski. Przeor tamtejszego klasztoru nie tylko pozwolił Marii Kaczyńskiej zwiedzić zamkniętą dla ludzi z zewnątrz unikatową na skalę światową bibliotekę, ale też podarował żółty szal na szczęście - element tradycyjnego buddyjskiego stroju.
Także Lechowi Kaczyńskiemu humor dopisuje. A zadbał o to odpowiednio mongolski prezydent Nambaryn Enchbajar (50 l.), który poczęstował polskiego prezydenta rytualnie zaparzoną herbatą i... kumysem, napojem alkoholowym przyrządzonym z kobylego mleka.