Przedawkowanie narkotyków? Śmiertelny koktajl z leków? Przemęczenie, powikłania po grypie? Odkąd 21 kwietnia świat obiegła niespodziewana wiadomość o śmierci Księcia Popu, mnożą się spekulacje na temat jej przyczyn. Jednak rewelacje „National Enquirer” szokują najbardziej. Otóż Prince miał umrzeć z powodu… AIDS! Podobno gwiazdor poznał straszną diagnozę zaledwie pół roku temu, ale do zarażenia wirusem HIV doszło podobno jeszcze w latach 90-tych.
ZOBACZ TEŻ: Prince nie zostawił testamentu. Do kogo trafi 300 mln dolarów?!
Choroba postępowała, a muzyk próbował ulżyć sobie w cierpieniu silnymi lekami. Niestety, w dodatku ten praktykujący Świadek Jehowy głęboko wierzył w to, że nie musi podejmować terapii, bo Bóg go wyleczy. Wyniszczony organizm w końcu nie wytrzymał.