Jedna z naszych Czytelniczek, kilkakrotnie będąc na miejskim kąpielisku na Brooklynie – jak sama twierdzi – została źle potraktowana przez nadgorliwy personel.
– Poszłam na basen z wnukami. Jeden ma 7 lat a drugi 9 – opowiada Ewa. – Wszystko było wspaniale do momentu naszego wyjścia z basenu. Podeszła do mnie jedna z pracownic i zaczęła mnie pouczać, że do szatni przeznaczonej dla kobiet nie mogę wejść z 9-letnim wnukiem – skarży się mieszkanka Brooklynu. – Tłumaczyłam jej, że to przecież jeszcze dziecko i w obawie o jego bezpieczeństwo nie chcę, aby sam wchodził do szatni męskiej. Bóg wie, kto tam będzie i co może mu się stać – mówi nasza Czytelniczka.
Okazuje się, że to nie była jedyna pogadanka, jakiej musiała wysłuchać na basenie pani Ewa: – Gdy na to samo kąpielisko poszłam kilka dni później, ponownie mi zwrócono uwagę. Tym razem dotyczyła mojego młodszego wnuka. Wściekłam się i powiedziałam, że w takim razie powinni wybudować szatnie przeznaczone dla kobiet z dziećmi lub też osobną dla dorosłych i osobną dla dzieci. Mój pobyt na basenie po raz kolejny zakończył się nerwowo – opowiada kobieta.
Ale to nie koniec przygód na miejskim kąpielisku, z jakimi spotkała się pani Ewa: – Poziom mojej adrenaliny podskoczył do granic możliwości, kiedy tuż przed wyjściem z basenu nakazano mi, żebym oddała telefon komórkowy do przechowalni. Dobrych kilka minut tłumaczyłam, że muszę być w kontakcie z córką, która ma przyjechać po swoje dzieci. Komórki nie oddałam, ale mój pobyt na basenie zamiast być relaksem okazał się jednym wielkim utrapieniem – twierdzi kobieta.