Christopher Watts został skazany przez sąd w Kolorado na karę potrójnego, dożywotniego więzienia za to, że w sierpniu z zimną krwią zamordował swoją rodzinę. Mężczyzna udusił swoją żonę, która była w 15-tygodniu ciąży. Zabił też dwie córki: 4-letnią Bellę i 3-letnią Celeste. Ciała ukrył na pobliskim polu naftowym, gdzie pracował. Początkowo zgłosił zaginiecie rodziny i w mediach udawał zmartwionego ojca i męża. Potem jednak policja odnalazła ciała zaginionych w płytkim grobie i cysternach na paliwo.
Watts podczas procesu, który odbył się w poniedziałek, przyznał się do winy. Nie skomentował jednak wyroku. Na jego twarzy widać było obojętność. Co było przyczyną tak okrutnej zbrodni? Okazało się, że mężczyzna miał romans z kobietą z pracy. Dnia kiedy zamordował rodzinę, miał oznajmić żonie, że chce się rozejść.
- Zaufałem ci, byś się nimi opiekował, a nie zabił, a potem wyrzucił niczym śmieci. Ty potworze - zwrócił się ze łzami w oczach ojciec kobiety. - Będziesz musiał żyć z tą świadomością każdego kolejnego dnia - mówiła matka kobiety.
Jak podają media, mężczyzna cudem uniknął kary śmierci. A to za sprawą przyznania się do winy. O karę dożywocie zamiast kary śmierci poprosiła też rodzina zamordowanej dziewczyny.
Christopher Watts to amerykański producent filmowy taki hitów jak "Seks w wielkim mieście" czy "Plotkara".