Hull to miasto położone na północy Anglii. Słynnie z rozwiniętego przemysłu - znajdują się tam stocznie, rafinierie czy fabryka czekolady. I choć na brak pracy mieszkańcy nie mogą narzekać, to na zarobki już tak. Z danych statystycznych wynika, że średnia pensja w Hull należy do najniższych w Anglii. Nic więc dziwnego, że w mieście kwitnie seks-biznes. I choć prostytutki na brak klientów narzekać nie mogą, to ich praca odbywa się w koszmarnych warunkach. Najczęściej kobiety, które uprawiają seks za pieniądze pochodzą z biednych, ubogich rodzin, część z nich nie ma nawet domu. Skrajny przykład dotyczy jednej z prostytutek, która tuż po urodzeniu dziecka wyszła na ulicę, by zarabiać pieniądze.
- W tym momencie wiemy o 40 prostytutkach. Niektóre wychodzą co noc, inne rzadziej. To najczęściej kobiety 20-30-letnie, ale są też takie, co mają 60 lat - mówi Fairbanks. Niektóre pracują od dawna. Jedna kobieta trafiła do "biznesu", bo zepsuła jej się pralka i potrzebowała pieniędzy, by zapłacić za naprawdę - opowiedziała jedna z policjantek, która stara się pomagać prostytutkom wyjść na prostą.