Protest przeciwko schronisku. Zrobią nam dzielnicę biedy?

2013-11-04 3:00

Kilkudziesięciu mieszkańców dwóch dzielnic Queensu, wśród których nie brakowało Polaków, manifestowało w sobotę sprzeciw wobec wobec planów otwarcia schroniska dla bezdomnych w budynku dawnejej fabryki przy 78-16 Cooper Avenue. – Nie chcemy, żeby nasze dzieci były narażane na niebezpieczeństwo; by po ulicach kręcili się bezdomni albo osoby z przeszłością kryminalną; nie możemy pozwolić na to, by wartość naszych domów spadła – to niektóre z haseł skandowanych przez uczestników protestu.

Demonstranci głośno dawali wyraz swojemu niezadowoleniu. – Rzeczywistość jest taka, że te osoby z marginesu, zamiast siedzieć w schronisku, będą się kręciły po ulicach. My mamy tutaj bardzo spokojną okolicę, ludzie mają dzieci, które bawią się przed domami... Dlaczego mielibyśmy teraz zmieniać nasze życie, w obawie o dobro najmłodszych? – denerwowała się jedna z uczestniczek sobotniej manifestacji.

Protest został zorganizowany przez Glendale/Ridgewood Property Owners oraz lokalnych działaczy i polityków. Nie chcą oni pozwolić, żeby organizacja Samaritan Village – która złożyła już w Department of Homeless Services (DHS) propozycję otwarcia schroniska dla bezdomnych na terenie zarządzanym przez Wilner Management Inc. – zrealizowała swój plan. Mieszkańcy zgodnie zapowiadają, że nie jest to ostatnia manifestacja i planują kolejne. Wystosowali wraz z politykami specjalny list do DHS, wzywający agencję do odrzucenia wniosku Samaritan Village.

W spornym przytulisku miałoby zamieszkać 125 bezdomnych rodzin. Sprawa jego otwarcia nie jest jeszcze przesądzona, bo pomysłodawcy muszą uzyskać zgodę agencji zajmującej się sprawami bezdomnych oraz burmistrza miasta. – Na Greenpoincie też były protesty, ludzie pisali podania i buntowali się, a władze miasta zignorowały te głosy i po cichutku otworzyły schronisko! Boję się, że tutaj będzie podobnie – mówiła jedna z Polek obecnych na manifestacji. Inny uczestnik demonstracji dodał: – To, co mnie zawsze zastanawia, to fakt, że na podobne lokalizacje wybierają miejsca, które powinny być szczególnie chronione przed napływem osób z marginesu. Owszem trzeba im pomagać, ale dlaczego wprowadzać do dzielnicy, gdzie jest wiele małych dzieci i spokojnych, cichych rodzin? Ten sam mężczyzna dodał, że okolica i tak boryka się ze swoimi problemami, a schronisko nie spowoduje, że ich ubędzie...

Większość manifestujących dodatkowo wyrażała swoje obawy o to, że okolica bardzo straci na atrakcyjności i – co za tym pójdzie – wartość należących do nich domów w widoczny sposób spadnie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają