Protesty w Rosji. Zatrzymani manifestanci opowiadają o gwałtach i torturach
Ogłoszenie mobilizacji przez Władimira Putina okazało się przełomowym wydarzeniem dla rosyjskiego społeczeństwa. Wielu ludzi wreszcie przejrzało na oczy i zaczęło protestować przeciwko dyktatorowi, kiedy wojna na Ukrainie zaczęła dotyczyć ich bezpośrednio. Wrze zwłaszcza prowincja, szczególnie Dagestan, z którego pochodzi wielu zmobilizowanych mężczyzn. Służby bezpieczeństwa bezwzględnie rozprawiają się z niezadowolonymi, ale odważnych ludzi biorących udział w protestach w Rosji nie brakuje, choć w Rosji już od marca można trafić do więzienia nawet na 15 lat za szeroko pojętą krytykę sił zbrojnych. Ale manifestantom grozi nie tylko więzienie czy wysłanie prosto na front. Według Radia Swoboda zaczynają się już tortury, a nawet brutalne gwałty.
Młodzi poeci torturowani za wiersze krytykujące wojnę i Putina. Mężczyzna zgwałcony w okrutny sposób
Radio podaje przykład grupy młodych poetów, którzy czytali swoje antyrządowe wiersze pod pomnikiem Majakowskiego w Moskwie. Służby odwiedziły ich wkrótce w jednym z mieszkań, gdzie się zebrali. Artiom Kamardin, Aleksandra Popowa i Aleksandr Mieniukow opowiedzieli, że policja uprowadziła ich, przesłuchiwała i poddawała torturom. Kamardin miał zostać zgwałcony przy pomocy hantli i trafić do szpitala. Kobiecie oklejano twarz taśmą, wyrywano jej włosy, grożono gwałtem zbiorowym. Kamardina i dwóch innych antyrządowych aktywistów zmuszono do tego, by klęczeli i przepraszali. Jak szacuje niezależna organizacja OWD-Info, w całym kraju zatrzymano już około 2,4 tys. uczestników protestów przeciwko wojnie na Ukrainie i mobilizacji.