Anna Politkowska od lat pisała o zbrodniach rosyjskiego reżimu. Ludobójstwo w Czeczenii było jak rzezie popełniane podczas wojny na Ukrainie
Kiedy 24 lutego 2022 roku Władimir Putin rozpoczął wojnę na Ukrainie na pełną skalę, większość z nas była kompletnie zaskoczona. Wydawało się, że dyktator mimo wszystko nie posunie się do czegoś takiego. Gdy zobaczyliśmy zdjęcia z rzezi w Buczy, a potem w Charkowie czy Iziumie, też nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Ale to wszystko nie jest tak naprawdę żadnym zaskoczeniem. Przypomina o tym wydany pośmiertnie w Polsce tom tekstów Anny Politkowskiej, rosyjskiej dziennikarki śledczej ukraińskiego pochodzenia, która nie zważając na śmiertelne niebezpieczeństwo, przez wiele lat odważnie badała zbrodnie putinowskiego reżimu, a w 2006 roku zginęła, zastrzelona w windzie bloku, w którym mieszkała. Książka "Tylko prawda" właśnie pojawiła się w sprzedaży.
"Żołnierze dla zabawy wystrzelili pocisk w plac pełen ludzi, zaplanowane akcje pacyfikacyjne wiosek"
"Niestrudzenie wysłuchiwała skarg zrozpaczonych żon i matek, starszych ludzi czy rannych ocalałych z pogromów. Nagłaśniała zbrodnie, o których próżno było szukać wzmianek w agencjach informacyjnych, oraz doprowadzała do aresztowań tych, którzy wcześniej pozostawali bezkarni. Autorka opisuje między innymi zbrodnie popełniane na narodzie czeczeńskim – zarówno „wybryki” żołnierzy, którzy dla zabawy wystrzelili pocisk w plac pełen ludzi, jak i zaplanowane akcje pacyfikacyjne wiosek" - czytamy w materiale wydawcy. To, co Anna Politkowska pisała o Czeczenii i popełnianym tam ludobójstwie, dziś brzmi bardzo aktualnie. "Tylko prawda" to pierwszy z tomów tekstów Politkowskiej, które są teraz wznawiane w Polsce. W lipcu ukazała się inna jej książka, "Rosja Putina", a niebawem ukaże się "Dziennik rosyjski".