Kto tak naprawdę będzie kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych? Po oficjalnym ogłoszeniu Joe Bidena (78 l.) zwycięzcą w takich stanach jak Pensylwania, Michigan czy Georgia jest już jasne, że to on wygrał wybory. Jednak wydarzenia ostatniej doby sprawiły, że wielu zaczyna w to... wątpić. Okazuje się, że to może być nie pierwsza kadencja Bidena, a... trzecia kadencja Baracka Obamy! Jak to możliwe? Otóż Joe Biden ujawnił listę swoich najbliższych współpracowników, którzy wraz z nim przejmą w styczniu władzę w Białym Domu. Jest wśród nich wielu ludzi, którzy dawniej pracowali dla Obamy. Zresztą przecież sam Biden pełnił wtedy funkcję wiceprezydenta. W gronie tych osób jest chociażby Avril Haines (51 l.), pierwsza kobieta na stanowisku szefa wywiadu USA, wcześniej wysoka urzędniczka CIA za czasów Obamy.
Sekretarzem departamentu bezpieczeństwa zostanie Alejandro Mayorkas (61 l.), pierwszy Latynos na tym stanowisku, W 2009 roku mianowany przez Obamę na stanowisko dyrektora Biura Obywatelstwa i Imigracji. Sekretarzem stanu zostanie Antony Blinken (58 l.), zastępca sekretarza stanu u Obamy. Specjalistą od spraw klimatu będzie w administracji Bidena John Kerry, sekretarz stanu z czasów Obamy. Z kolei czarnoskóra Linda Thomas-Greenfield (68 l.), nowa ambasador USA przy ONZ, w administracji poprzednika Trumpa zajmowała stanowisko asystentki sekretarza stanu ds. Afryki. A to nie koniec tej listy! Nic dziwnego, że pojawiły się ironiczne komentarze o "trzeciej kadencji Obamy". Co na to Biden? W pierwszym wywiadzie, jakiego udzielił jako prezydent elekt, odciął się od tych spekulacji i podkreślił, że to on będzie rządził, a nie jego był szef. - To bie będzie żadna trzecia kadencja Obamy - mówił Biden w NBC News. - Mierzymy się z rzeczywistością całkowicie różną od tej z czasów rządów Obama-Biden - powiedział prezydent elekt.