Giuliani nie miał wątpliwości, że wkrótce kataklizm dotknie właśnie L'Aquilę.
Kiedy władze odmówiły mu pomocy, zorganizował samochody, które jeżdżąc po mieście przez głośniki ostrzegały mieszkańców. A tym ściągnął na siebie gniew burmistrza, który wezwał policję, zarzucając naukowcowi, że ten sieje panikę. W końcu włoska obrona cywilna stwierdziła 31 marca, że nie istnieje sposób przeciwdziałania trzęsieniu ziemi.
Gdyby tylko posłuchano ostrzeżeń sejsmologa, można byłoby na czas przeprowadzić ewakuację i uratować ludzi, którzy wczoraj zginęli.