Z zimną krwią otworzył ogień do bezbronnych ludzi, nie oszczędzając nikogo. Potem uciekł samochodem z miejsca zbrodni i sam strzelił sobie w głowę. Czemu Devin Patrick Kelley urządził tę rzeź? Śledczy z Teksasu mają już niemal pewność - chodziło o konflikt rodzinny. Do zaatakowanego kościoła uczęszczała teściowa sprawcy, Michelle Shields. Dzień przed dramatem Kelley wysyłał do niej SMS-y z pogróżkami. Obwiniał ją o swoje kłopoty w małżeństwie, choć to on znęcał się nad żoną i synem, za co został wyrzucony z armii. I teraz postanowił się zemścić. "Nie sądziłem, że tak dobrze mi pójdzie" - powiedział szaleniec do ojca, gdy zadzwonił do niego po masakrze. Może nie wiedział, że Michelle nie było na niedzielnej mszy i wciąż żyje? Kelley, były nauczyciel szkółki biblijnej i pracownik działu logistyki w armii, zastrzelił w sumie 26 osób, ranił 24 i popełnił samobójstwo podczas ucieczki.
Zaraz po masakrze podniosły się głosy o zaostrzeniu praw dotyczących posiadania i handlowania bronią. Niemniej prezydent Donald Trump (71 l.) sprzeciwił się temu. Sekretarz obrony Jim Mattis nakazał też wyjaśnienie, jakim cudem szaleniec zdołał nabyć broń. Po tym, jak został w 2012 roku skazany przez sąd wojskowy za przemoc domową, informacje o tym powinny zostać przekazane przez Air Force do FBI, z której rejestru korzystają sprzedawcy broni.