Electronic Immigration System – zwany ELIS – czyli specjalny system komputerowy jaki Urząd Imigracyjny wykorzystuje podczas „procesowania” wszystkich aplikacji i wniosków związanych z legalizacją pobytu, został wprowadzony po to, by wyłapać osoby mogące stworzyć zagrożenie dla USA, terrorystów czy próbujące dokonać oszustwa imigracyjnego. Tymczasem jak na ironii okazuje się, że może on stwarzać zagrożenie dla Ameryki. Jak poinformował podczas rozmów w Kongresie John Roth – specjalny inspektor DHS, który przeprowadzał kontrolę – system jest bardzo zawodny i wadliwy. Bardzo często przekręca nazwiska imigrantów, którzy mają potem wielkie problemy ze zmianami dokumentów. Ale to co najgorsze i najbardziej niepokojące to fakty, że zdecydowanie za często system myli adresy, powodując, że zielona karta czy inne bardzo ważne imigracyjne dokumenty, trafiają nie tam gdzie powinny. I to nie pod adres, gdzie kiedyś mieszkała dana osoba ale do zupełnie innych osób. A to – jak podkreślił John Roth – jest bardzo niepokojące. – Jeżeli ten system nie zostanie zmieniony to dojdzie do tego, że zielona karta trafi do rąk osoby, która może stanowić zagrożenie dla nas wszystkich. Ktoś może ją sprzedać, podrobić lub wykorzystać w każdy sposób jaki może okazać się zgubny dla narodowego bezpieczeństwa – mówił inspektor Roth na Kapitolu.
Przez wadliwy system Immigration, zielone karty trafiają pod złe adresy
To naprawdę niepokojące. Miliony imigrantów legalizujących swój pobyt w Stanach może nie otrzymać zielonej karty. Nie z powodu tego, że nie spełniają warunków, ale dlatego, że zostanie ona wysłana do innej osoby! Jak stwierdził specjalny inspektor Departamentu Bezpieczeństwa Kraju (DHS), takich przypadków jest niepokojąco dużo! Powód takiej sytuacji? Rażąco wadliwy system komputerowy, jakim posługuje się Urząd Imigracyjny.