Delbert Belton służył podczas II wojny światowej w armii amerykańskiej na Pacyfiku, gdzie w bitwie o Okinawę został ranny w nogę. Podczas feralnej wizyty w Eagle Lounge wyszedł z baru wcześniej, by odprowadzić przyjaciółkę do domu, gdyż nie chciał, by wracała sama. Młodzi napastnicy pobili go i uciekli, pozostawiając rannego. Z poważnym urazem głowy trafił do szpitala. Niestety, mimo szybkiej reakcji lekarzyobrażenia, jakich doznał, były tak dotkliwe, że nie udało się go uratować.
Do poszukiwań napastników wykorzystano ekipy z psami tropiącymi. Jak donosi "Huffington Post", w identyfikacji Demetruisa Glenna (16 l.), jednego z bandytów, pomogły nagrania z miejskiego monitoringu, a także odciski palców zebrane z płotu w pobliżu miejsca zdarzenia. Chłopak był już wcześniej karany za oszustwa, napady, prowadzenie auta bez prawa jazdy, a także za udział w zamieszkach i posiadanie broni. Teraz ma zarzut napaści i morderstwa pierwszego stopnia. Będzie sądzony jak dorosły.
Funkcjonariusze poszukują drugiego podejrzanego.
- Mój wuj był takim fantastycznym emerytem. Uwielbiał życie, kochał tańczyć, lubił grać w bilard. Naprawiał stare samochody. On miał takie pogodnie usposobienie... Wszyscy go bardzo lubili, nie zasłużył sobie na taką śmierć - rozpacza rodzina zabitego.