To miał być sielski, rodzinny wieczór nad kalifornijską zatoką Bodega. Sebastion Johnson (4 l.) z rodzicami i siostrami podziwiali zachód słońca. Z wysokiego klifu rzucali kamienie do oceanu. Nagle chłopiec podbiegł na brzeg urwiska, potknął się i runął w dół. Zarówno zrozpaczeni rodzice, jak ratownicy byli pewni, że będą szukać już tylko zwłok dziecka. Ale gdy dotarli do Sebastiona, chłopiec żył!
Z licznymi złamaniami i obrażeniami głowy dziecko trafiło do szpitala. A po dziesięciu dniach wybudziło się ze śpiączki. Czeka go jeszcze wiele dni leczenia, ale już nie ma wątpliwości, że ocalenie chłopca to niewiarygodnie szczęśliwy przypadek.
Zobacz też: Wpadka w Kauflandzie. W ryżu były żywe larwy! [WIDEO]
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail