Zamach w Berlinie, w którym zginęło 12 osób, w tym polski kierowca, wstrząsnął całą Europą. Z ustaleń niemieckiej policji wynika, że Polak do samego końca próbował powstrzymać zamachowca. Świadczą o tym ślady walki, które funkcjonariusze znaleźli na ciele 37-latka. Według Bilda Polak do ostatniej chwili szarpał się ze sprawcą ataku, co spowodowało, że liczba ofiar była znacznie mniejsza. - Gdyby nie zachowanie Polaka, mielibyśmy drugą Niceę - mieli przyznać potem śledczy. Służby cały czas próbują schwytać zmachowca. Wiadomo, że to 24-letni Tunezyjczyk. Za pomoc w jego odnalezieniu policja oferuje 100 tysięcy euro.
Jak się okazuje, właściciel firmy, do którego należała skradziona ciężarówka, miał żal do polskich władz o brak pomocy. - Dziękujemy Polskiemu MSZ oraz Polskiej Ambasadzie w Berlinie za brak pomocy i milczenie. Kilka telefonów i zero pomocy - gorzko napisał właściciel firmy 20 grudnia. Później wpis został zaktualizowany z informacją, że udało się nawiązać kontakt.
O podobnym zachowaniu polskich dyplomatów mówił w rozmowie z MSZ Łukasz Wąsik, kierownik do spraw transportu w firmie, w której pracował Polak.
- Nie wiem, czym kieruje się komórka MSZ. Chciałem się dowiedzieć, czy mają informacje na temat sekcji zwłok. Nic nie wiadomo. Jest zamach terrorystyczny, a oni się tym w ogóle nie interesują. Podałem przykład Smoleńska i sekcji zwłok ofiar. Tam od razu pojawiło się polskie przedstawicielstwo - opisywał przyjaciel 37-latka. Po czym dodał:
- Chciałem tylko wiedzieć, czy polska reprezentacja jest przy tych działaniach. Wiem, że mają inne problemy w Warszawie np. strajki. I mają ten atak terrorystyczny gdzieś - ocenił.
W związku z tymi opiniami, na stronie MSZ opublikowano komunikat. Publikujemy go w całości:
"W zasadzie od poniedziałku wieczorem próbowaliśmy nawiązać kontakt z firmą transportową, odkąd było wiadomo, że samochód jest samochodem na polskich tablicach rejestracyjnych. Wysłaliśmy e-mail o godz. 22.40 mniej więcej na adres firmy po tym, jak kilkakrotnie nie udało nam się dodzwonić na numer telefonu wskazywany na stronie internetowej. Nie mieliśmy w nocy z poniedziałku na wtorek kontaktu na telefon alarmowy ambasady" - powiedział w środę dziennikarzom w Berlinie konsul generalny Marcin Jakubowski.
Jakubowski odniósł się w ten sposób do zarzutów przedstawicieli firmy transportowej spod Gryfina o braku pomocy i milczeniu ze strony polskiego MSZ i ambasady w Berlinie.
"Jesteśmy od wczoraj w stałym kontakcie z rodziną" - zapewnił konsul, precyzując, że kilkakrotnie kontaktował się zarówno z wdową po kierowcy, jak i z kuzynem Polaka, którego zwłoki znaleziono w szoferce porzuconej ciężarówki. Jak zaznaczył, "niezręczność sytuacji" polega na tym, że "cały czas działamy w sferze niepotwierdzonych przez stronę niemiecką informacji".
Konsul wyjaśnił, że ambasada cały czas nie ma ostatecznego potwierdzenia tożsamości polskiego kierowcy, pomimo tego, że rodzina tej osoby widziała jej zdjęcie i dokonała identyfikacji. "Oficjalnie cały czas czekamy na wyniki testów DNA, które ostatecznie, na sto procent potwierdzą, że chodzi o tę osobę" - powiedział Jakubowski, tłumacząc w ten sposób "pewną wstrzemięźliwość" w oficjalnym komunikatach polskiego przedstawicielstwa.
Jakubowski potwierdził, że we wtorek odbyła się sekcja zwłok Polaka, jednak o jej wynikach nie ma jak dotąd informacji. "Zostanie przekazana wtedy, gdy będziemy mieli ostateczne potwierdzenie tożsamości osoby. To jest ze sobą ściśle związane" - wyjaśnił. Niemieckie media informowały rano, że Polak żył podczas zamachu i próbował złapać za kierownicę, by ratować ludzi na jarmarku. Miał właśnie wtedy otrzymać od zamachowcy kilka ciosów nożem. Uciekając zamachowiec zastrzelił go.
Konsul wskazał na dobrą współpracę służb polskich i niemieckich. Rzeczniczka MSZ Joanna Wajda poinformowała wcześniej na Twitterze, że konsul RP w Berlinie pozostaje w bieżącym kontakcie z najbliższą rodziną zabitego Polaka i udziela jej pomocy konsularnej. Firma transportowa potwierdziła na Facebooku, że udało jej się nawiązać kontakt z MSZ. Ukradziona ciężarówka na polskich numerach rejestracyjnych w poniedziałek krótko po godz. 20 wjechała w tłum ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym na Breitscheidplatz w Berlinie. Wśród 12 osób zabitych jest polski kierowca, którego ciało znaleziono w szoferce tira.
O pomocy dla rodziny zabitego Polaka mówił w środę sekretarz stanu w KPRM Paweł Szefernaker. "Wojewoda zachodniopomorski, ponieważ polska ofiara tego zamachu pochodzi z województwa zachodniopomorskiego, z Gryfina pod Szczecinem, jest od wczoraj w kontakcie z rodziną - powiedział w TVN24. - Otoczył także na prośbę pani premier pan wojewoda rodzinę opieką".