Po obejrzeniu w ciągu pięciu dni prawie 900 stron projektu i zaakceptowaniu około stu poprawek senatorowie z komisji sprawiedliwości przyjęli reformę, robiąc tym samym pierwszy poważny krok do przegłosowania jej przez Kongres. Jak pisze Wall Street Journal, cały Senat ma głosować nad nią już na początku czerwca.
Przychylni ustawie politycy przywitali wyniki głosowania krzykami "Yes, we can!". W ten sposób nawiązali do hasła Baracka Obamy z pierwszej jego kampanii wyborczej w 2008 roku. Reforma systemu imigracyjnego, który nie był w USA gruntownie zmieniany od prawie trzech dekad, to jeden z priorytetów prezydenta na drugą kadencję.
Sam Obama pogratulował senatorom, wyrażając przekonanie, że przyjęta ustawa jest w znacznym stopniu zgodna z jego propozycjami i naprawi zepsuty system imigracyjny USA.
- Żaden z członków komisji nie uzyskał wszystkiego, czego chciał, ja też nie. Ale wszyscy jesteśmy winni Amerykanom, by na koniec uzyskać jak najlepszy z możliwych rezultatów - powiedział.
Zmiany wprowadzano do samego końca. Jeszcze we wtorek senatorowie zgodzili się na kompromisową poprawkę, by zwiększyć pulę wiz dla wysoko wykwalifikowanych technicznie pracowników z 65 tys. rocznie do 110 tys., z możliwością dalszego wzrostu do 180 tys. w zależności od poziomu bezrobocia.
Na szczęście nie zmieniono zawartego w projekcie zapisu dotyczącego kryteriów programu o ruchu bezwizowym (Visa Waver Program). Dzięki temu jest duża szansa, że dołączy do niego Polska. Zapis mówi bowiem o podniesieniu z obecnych 3 do 10 proc. maksymalnego limitu odmów wizowych, którego nie może przekraczać kraj ubiegający się o włączenie do programu bezwizowego. A w takim limicie Polska może się zmieścić.
By odrzucić obawy, że poprzez rozszerzenie programu Stany Zjednoczone będą narażone na wzrost nielegalnej imigracji, ustawa przewiduje utworzenie biometrycznego systemu monitorowania turystów - kiedy wjeżdżają i wyjeżdżają z USA. Ma to zapobiegać nielegalnym przedłużeniom pobytu.
Przyjęcie ustawy w komisji było możliwe dzięki wycofaniu się demokratów z kontrowersyjnej poprawki ws. prawa do obywatelstwa dla imigrantów pozostających w homoseksualnych związkach z obywatelami USA. Ta poprawka, odrzucana przez republikanów, najpewniej zostanie jednak ponownie zgłoszona podczas głosowania w Senacie.
- Nie chcę być senatorem, który prosi ludzi, aby musieli wybierać między miłością swojego życia i miłością do swojego kraju - komentował senator Patrick Leahy, demokrata z Vermont.
Jak już pisaliśmy niejednokrotnie, na uzyskanie obywatelstwa - według projektu - będzie trzeba czekać długo, minimum 13 lat. A sami imigranci będą musieli spełnić wiele rygorystycznych warunków (m.in. zapłacenie kar, podatków, niekaralność czy nauka języka angielskiego). Ponadto o legalizację pobytu będą mogli wystąpić ci nielegalni imigranci, którzy byli w USA przed 31 grudnia 2011 roku. Dokument przewiduje także kontrole i surowsze sankcje wobec firm, które zatrudniają ludzi bez zezwolenia na pracę.
Szybsze procedury na uzyskanie obywatelstwa ustawa przewiduje dla młodych nielegalnych imigrantów, którzy do USA trafili jako dzieci.