Gdyby okazało się, że miejscem urodzenia amerykańskiego prezydenta rzeczywiście jest afrykański kraj, raz na zawsze mógłby się pożegnać z Białym Domem. Konstytucja USA mówi bowiem, że prezydentem Stanów Zjednoczonych może być jedynie osoba urodzona w Ameryce.
A kontrowersji jest coraz więcej, głównie za sprawą Orly Taitz, która po raz kolejny przystapiła do ataku. Tym razem już nie tylko z "poszlakami", ale jak sama twierdzi z twardym dowodem. Ma być nim kserokopia aktu urodzenia Baracka Husseina Obamy. Podobno jest tam czarno na białym napisane, że przyszedł on na świat 4 sierpnia 1961 r. w... Coast General Hospital w Mombasie w Kenii.
Co na to prawnicy Białego Domu? Oczywiście, zachowują spokój i przekonują, że Obama urodził się na Hawajach i nie ma nic do ukrycia. Mniej dyplomatycznie wyrażają się natomiast o pani Taitz, której teorię spiskową porównują do historyjek o UFO...
Przyłapali Obamę na kłamstwie?
2009-08-03
20:40
Czy Barack Obama może sprawować urząd prezydenta USA? To pytanie zadaje sobie coraz więcej Amerykanów. Wszystko przez prawniczkę Orly Taitz, która twierdzi, że ma kopię pełnego aktu urodzenia Obamy. Z dokumentu wynika, że amerykański prezydent przyszedł na świat w Kenii!