Ewan Wilson jest emerytowanym badaczem katastrof lotniczych. Nic więc dziwnego, że w kręgu jego zainteresowań znajduje się pechowy lot malezyjskich linii lotniczych. Przypomnijmy, że do dziś nie udało się odnaleźć boeinga 777. Samolot zaginął 8 marca 2014 roku. Zdaniem autora za za zaginięciem samolotu stoi chory psychicznie pilot.
Zahari Ahmad Shaha, pilot, miał doprowadzić do zniknięcia MH370 z radarów kontroli lotów, a wcześniej udusił wszystkich pasażerów i załogę poprzez... dekompresję kabiny!
Chory pilot krótko po starcie zasugerował drugiemu pilotowi Farigowi Hamidowi włączenie autopilota i zrobienie sobie 40-minutowej przerwy. Kiedy Hamid opuszcza kokpit, Shah rygluje się w nim i zaczyna wprowadzać w życie swój szatański plan. Osiągnąwszy wysokość przelotową powoduje dekompresję kabiny. MH370 był rejsem nocnym, więc część pasażerów śpi i nie słyszy emitowanego po angielsku ostrzeżenia o spadku ciśnienia i maskach tlenowych, które wypadają automatycznie. Takie systemy alarmowe działają w samolotach samoczynnie, ale pilot dobrze przemyślał sprawę.
Polecamy: Dają 5 MILIONÓW DOLARÓW za informacje o zaginionym Boeingu!
Śpiący pasażerowie odcięci od dopływu tlenu nie budzą się, a ci, którzy zdążyli założyć maski tlenowe i tak nie mają żadnych szans, gdyż jego zapas w maskach skończy się po 20 minutach. Maski tlenowe załogi mają zapas tlenu na godzinę. Niestety - rejs samolotem trwa 3 godziny, więc i załoga umrze.
Chory pilot pewien, że już nikt nie żyje woduje samolot na środku Oceanu Indyjskiego. I maszyna poszła na dno w całości. Teoria badacza nie jest potwierdzona, wydaje się prawdopodobna. W końcu Zaharie Shah powiedział pasażerom "Dobranoc" (ostatni zapis rozmowy pilota), a szczątków maszyny nie odnaleziono do dziś! Zatopiona w całości? Musiała zatem wylądawać, a nie rozbić się o taflę wody.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail