Rosyjscy żołnierze po raz kolejny pokazali swoje okrucieństwo. Ukraiński aktywista, Serhij Sternenko w niedzielę (4 grudnia) zamieścił na swoim kanale na Telegramie wstrząsające zdjęcia przedstawiające trzy osoby z workami na głowach, powieszone na drzewie. Napisał, że ludzie zostali publicznie straceni przez rosyjskich okupantów. Na ciałach zamordowanych wiszą kartonowe tabliczki, na których jest między innymi napisane: "zdrajca narodu ługańskiego". Sternenko nie podaje jednak, gdzie dokładnie w okupowanej przez ludzi Putina części regionu ługańskiego doszło do tej publicznej egzekucji. Zaznaczył jednak, że była ona pokazowa, przeprowadzona tak, "by wszyscy widzieli".
Publiczne egzekucje w obwodzie ługańskim? Władze sprawdzają informacje
Niedługo później głos w sprawie zabrał szef obwodu ługańskiego, Serhij Hajdaj. Również za pośrednictwem Telegrama przekazał, że służby weryfikują te informacje. Dodał jedocześnie, że "Siły Zbrojne kontynuują ofensywę w kierunku miast Swatowe i Kreminna. Stopniowo posuwają się do przodu, więc należy wkrótce czekać na pozytywne wieści".
Wojna na Ukrainie. Zakazana broń chemiczna
To nie koniec niedzielnych doniesień o zbrodniach wojennych popełnianych przez Rosjan na Ukrainie. Marynarka wojenna Ukrainy poinformowała bowiem, że wojska rosyjskie używają w atakach przeciwko oddziałom ukraińskim zakazanej broni chemicznej - granatów K-51 z chloropikryną, mającą właściwości gazu bojowego. Chloropikryna to lotna ciecz, której w czasie pierwszej wojny światowej używano jako bojowego środka trującego - przypomina PAP.