Władimir Putin jak szczur zagoniony do kąta. "Kończą mu się blefy i możliwości. To powinno martwić nas wszystkich"
Władimir Putin twierdzi, że prowadzi swoją "operację specjalną", jak nadal nazywa wojnę na Ukrainie, dla Rosji i Rosjan. Nie mam innego wyjścia, bo jesteśmy zagrożeni i prześladowani - tak głosi propagandowa mantra dyktatora. Ale tak naprawdę Władimir Putin robi wszystko dla swojego ogromnego ego i swojej fałszywie pojętej dumy. To one są dla niego najwyższą wartością i zrobi dla nich wszystko. Masowy mord to żaden problem, jeśli od tego ma zależeć podtrzymanie w oczach własnych i obywateli wizerunku silnego przywódcy odbudowującego imperium - ostrzega na łamach "Daily Mail" prof. Mark Galeotti, specjalista ds Rosji z University College London. "On już nie próbuje wygrać wojny, tylko sprawić powierzchowne wrażenie, że jej nie przegrał" - pisze ekspert. Rosyjski dyktator jest w tym momencie bardziej niebezpieczny, niż kiedykolwiek, bo kończą mu się groźby i zawęża mu się pole manewru - argumentuje.
Brytyjski profesor mówi, czy jego zdaniem Putin użyje broni jądrowej. "Są pewne koszmarne scenariusze, które jak dotąd pozostawiał na boku". "Potrafi poświęcić niezliczone ludzkie istnienia na ołtarzu własnej ambicji"
Tak prof. Mark Galeotti pisze w swoim artykule: "Jeśli [Putin] odda zaanektowane "rosyjskie" tereny, zostanie carem oddającym Rosję, a nie strongmanem odbudowującym imperium. Zdaje sobie sprawę z tego, że walczy o swoje polityczne życie, a jak już widzieliśmy, potrafi poświęcić niezliczone ludzkie istnienia na ołtarzu własnej ambicji. W 2000 roku wolał pozwolić 118 mężczyznom umrzeć na okręcie Kursk, niż przyjąć pomoc Zachodu. Są pewne koszmarne scenariusze, które jak dotąd pozostawiał na boku. Teraz, gdy jest jak szczur, którego kiedyś gonił w piwnicy w Sankt Petersburgu, sięga po nie. Ataki rakietowe były obliczone na sianie terroru - Putin wie, że jedyny sposób na wygraną to złamać ukraiński opór lub chęć Zachodu do pomocy Ukrainie. Musimy przygotować się na ataki bliżej naszego domu. Wierzę w to, że te nuklearne groźby to tylko przechwałki, pokrzykiwania. Ale jeśli Ukraińcy przeprowadzą kolejne ataki na Krym, Putin może poczuć, że nie ma nic do stracenia, a utrata tego półwyspu oznaczałaby jego koniec. (...) Teraz kończą mu się blefy i możliwości. A to powinno martwić nas wszystkich".