Władimir Putin chce zmienić rosyjską doktrynę wojenną. Zamierza zezwolić na prewencyjny atak bronią nuklearną
Od początku wojny na Ukrainie Władimir Putin, Dmitrij Miedwiediew i rosyjscy propagandyści w mniej lub bardziej bezpośredni sposób grozili użyciem broni atomowej. Jednak mimo wielu porażek na froncie na szczęście nadal jej nie użyli. Czy to się zmieni? CNN zwraca uwagę na niepokojącą wypowiedź rosyjskiego prezydenta, który stwierdził, że Rosja zastanawia się nad zmianą doktryny wojennej. Ta dotychczasowa mówi, że broń nuklearna może być użyta w ramach odpowiedzi na taki sam atak. Teraz Putin chce wprowadzić zasadę pozwalającą na atak prewencyjny, czyli jego zdaniem sprowokowany w jakiś inny sposób. W Kirgistanie stwierdził, że tylko USA mają w swoim prawie zapis o ataku prewencyjnym. "Może pomyślmy o przejęciu najlepszych praktyk naszych amerykańskich partnerów i ich pomysłów na zapewnienie sobie bezpieczeństwa. Właśnie o tym myślimy" - powiedział Putin.
Tak Władimir Putin groził "wszelkimi środkami". "To nie jest blef!"
"To nie jest blef! Obywatele Rosji mogą być pewni, że integralność terytorialna naszej ojczyzny, nasza niepodległość i wolność będą utrzymane, podkreślę to ponownie, za pomocą wszelkim środków, jakimi dysponujemy" - mówił Władimir Putin w swoim słynnym wrześniowym przemówieniu, w którym ogłosił też "częściową mobilizację" do wojska. Zachód i Ukraina jednoznacznie odczytały to jako groźby użycia broni atomowej. Tuż po rozpoczęciu pełnej inwazji dyktator straszył z kolei zachodnich obrońców Ukrainy "najgorszymi konsekwencjami w ich historii" w razie "ingerencji z zewnątrz". Wszystko to brzmiało bardzo niepokojąco, a administracja USA podkreślała, że traktuje słowa Putina poważnie.
To jednak blef? ISW: Putin chciał nas postraszyć, ale to nie przyniosło skutku
"Putin straszył atomem w zawoalowany sposób tylko po to, żeby zmusić Ukrainę i jej zachodnich obrońców do poddania się, a kiedy mu to nie wyszło, po cichu wycofuje się ze swoich słów, bo nie ma innego wyjścia" - ocenili niedawno eksperci z ISW. Groźby nasiliły się po wrześniowej aneksji czterech okupowanych obwodów Ukrainy (zaporoskiego, chersońskiego, donieckiego i ługańskiego), ale w listopadzie rosyjska retoryka została złagodzona. Rosyjski MSZ wydał nawet oświadczenie, zgodnie z którym Rosja "ściśle kieruje się postulatem niedopuszczalności wojny nuklearnej". "Nuklearne groźby Kremla nie podważyły na Ukrainie politycznej i społecznej woli, by nadal przeciwstawiać się rosyjskiej inwazji" - stwierdzał ISW. Ponieważ Zachód i Ukraina nie poddały się, Rosja musi zmienić retorykę, ponieważ wie, że koszty użycia broni nuklearnej przewyższyłyby zyski. Teraz Putin może kontynuować taką strategię - ale niewykluczone, że zmienił zdanie.