Gen. Micael Byden dla RND: Władimir Putin bacznie przygląda się Gotlandii. "Gdyby Putin wmaszerował na Gotlandię, mógłby zagrażać krajom Sojuszu od strony morza"
Po wybuchu wojny na Ukrainie także Polacy zaczęli martwić się o swoje bezpieczeństwo. Przypomnieliśmy sobie, że choćby Przesmyk Suwalski byłby dla Rosji łakomym kąskiem. Ten obszar położony na północno-wschodnim krańcu naszego kraju bywa nawet nazywa "najbardziej niebezpiecznym miejscem na świecie". Ale nie tylko Przesmyk Suwalski jest pod tym względem problematyczny. Putin może nabrać ochoty na jeszcze jeden kawałek terytorium NATO i już teraz bacznie mu się przygląda - twierdzi naczelny dowódca sił zbrojnych Szwecji gen. Micael Byden. Chodzi o pewną wyspę o strategicznym znaczeniu, a mianowicie o szwedzką Gotlandię. Szwecja od marca 2024 roku jest członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego. "Gdyby Putin wmaszerował na Gotlandię, mógłby zagrażać krajom Sojuszu od strony morza. To oznaczałoby koniec pokoju i stabilności w regionie nordyckim i skandynawskim" - powiedział dowódca wojskowy w opublikowanym w środę wywiadzie dla niemieckiego portalu RND.
"Rosja mogłaby spowodować katastrofę ekologiczną tuż pod naszymi drzwiami i upozorować ją na wypadek"
"Czasy pokoju minęły. Wojna na Ukrainie zmieniła sytuację polityczną w Europie" - stwierdzi, mówiąc o konieczności zwiększenia szwedzkiej obecności wojskowej na Gotlandii. Jak dodał generał, rosyjskie stare tankowce przeładowują ropę u wybrzeży tej wyspy, by omijać sankcje. Są tak przerdzewiałe, że zdaniem generała mogą wywołać katastrofę ekologiczną. "Rosja mogłaby spowodować katastrofę ekologiczną tuż pod naszymi drzwiami i upozorować ją na wypadek" - ostrzega Byden. "Nie ma też dla Rosji lepszej możliwości, by się do nas podkraść, niż zamaskować swoją obecność pod postacią starego tankowca. Rosja może też używać tych statków do podsłuchiwania naszej komunikacji, potajemnego transportu czy do podwodnych aktów sabotażu" - dodaje generał.