Ministerstwo Finansów Białorusi poinformowało w środę, że otrzymało od Moskwy płatność w wysokości 500 milionów dolarów — drugą transzę pakietu finansowania o wartości 1 miliarda dolarów, który oba kraje uzgodniły w zeszłym roku, ze względu na ogólnokrajowe protesty po rzekomej wygranej w wyborach prezydenckich Aleksandra Łukaszenki.
WAŻNE Cichanouska liczy na Polskę. „Zawieszenie lotów nie rozwiązuje prawdziwego problemu”
Najnowszy pakiet finansowania z Moskwy, który obejmował również wsparcie dla białoruskiego państwowego banku rozwoju, był postrzegany jako finansowe koło ratunkowe, kiedy uzgodniono go we wrześniu ubiegłego roku. Sytuacja jednak się zmieniła. Przywoływani przez „The Moscow Times” ekonomiści twierdzą, że zastrzyk finansowy dla reżimu Łukaszenki, niewiele pomoże, aby rozwiązać długoterminowe problemy finansowe Mińska, które zostały uwydatnione przez miesiące protestów, sankcje europejskie i wychodzenie z Białorusi inwestorów międzynarodowych.
Jeszcze w zeszłym roku po wybuchu protestów w Białorusi dla agencji Reuters sprawę finansowania przez Rosję komentowali ekonomiści i analitycy polityczni. Według Artema Shraibmana, analityka politycznego w Carnegie Moscow Center, tylko ułamek środków faktycznie trafi do Mińska, biorąc pod uwagę konieczność refinansowania kolejnego miliarda w pożyczkach, w tym z Rosji i spłaty 300 mln dolarów długu wobec rosyjskiego giganta energetycznego - Gazpromu. „W rzeczywistości są to pieniądze przekazywane z jednej rosyjskiej kieszeni do drugiej”, powiedział Paweł Łatuszka, opozycyjny białoruski polityk i były ambasador Białorusi w Polsce.
Przywódcy Unii Europejskiej zakazali białoruskim liniom lotniczym działalności w przestrzeni powietrznej UE i wezwali linie lotnicze z UE do unikania przelotów nad terytorium Białorusi. Była to odpowiedź na podstępne przejęcie przez białoruskie władze samolotu linii Ryanair, który leciał z Aten do Wilna. Lądował awaryjnie na lotnisku w Mińsku z powodu rzekomej bomby na pokładzie. Bomby nie było, za to na pokładzie znajdował się bloger, aktywista opozycyjny i dziennikarz Raman Protasiewicz, który po lądowaniu został zatrzymany przez białoruskie służby. Światowi przywódcy i media bezspornie uznali porwanie samolotu i zatrzymanie Pratasiewicza za akt terroryzmu.
WAŻNE Poszukiwani tajni agenci pracują dla Putina. „Przedstawiciele Kremla”
Oprócz zakazu lotów nad Białorusią Unia Europejska zakazała eksportu broni do kraju zakaz wjazdu do UE i zamrożenie aktywów 88 osób i 7 podmiotów, głównie funkcjonariuszy reżimu zamieszanych w represje i fałszowanie wyborów. To jednak mało dotkliwe sankcje dla reżimu, choć najbardziej odbijają się one na obywatelkach i obywatelach kraju. UE ma jednak zamiar wprowadzić kolejne sankcje, które uderzyłyby w najbardziej dochodowe gałęzie gospodarki, szczególnie w przetwórstwo ropy i nawozów potasowych. UE importowała w zeszłym roku z Białorusi 1,2 miliarda euro (1,5 miliarda dolarów) chemikaliów i kolejny 1 miliard euro (1,3 miliarda dolarów) produktów energetycznych. UE zobowiązała się jednak do odblokowania pakietu pożyczek i dotacji o wartości trzech miliardów euro (3,7 miliarda dolarów) dla „przyszłej, demokratycznej Białorusi”, jeśli Łukaszenko opuści władzę.
ZOBACZ GALERIĘ Dramat Białorusinów i demonstracja w Warszawie: "Północna Korea w środku Europy"