- Jedynym znaczącym pozytywnym rezultatem przyjętych dokumentów jest porozumienie o wstrzymaniu ognia i odsunięciu od siebie stron konfliktu. To daje szansę na zatrzymanie przelewu krwi, śmierć Rosjan i Ukraińców, cywilów, ochotników, wojskowych - piszą Andriej Iłłarionow i Andriej Piontkowski. - Nie wykluczamy, że pozostające do dyspozycji Putina trzy doby mogą być wykorzystane do prowokacji, w tym w rejonie Debalcewego. Na przykład z wariantem 'korytarzy wyjścia' ukraińskich wojskowych z okrążenia pod Iłowajskiem, zaproponowanych im w sierpniu - dodają.
Andriej Iłłarionow i Andriej Piontkowski wypunktowali rozmowy w Mińsku, co dokładnie? Na przykład to, że Putin znów stał się pełnoprawnym uczestnikiem międzynarodowych spotkań i teraz razem z liderami demokratycznych państw może podpisywać wspólne dokumenty; Rosja nie została uznana za stronę konfliktu; agresja rosyjska przeciwko Ukrainie nie została uznana; nie osądzono obecności rosyjskich wojsk na terytorium Ukrainy; brak gwarancji przeprowadzenia na okupowanych terytoriach wolnych wyborów zgodnie z prawem ukraińskim; zagwarantowano kontynuację przenikania na Ukrainę rosyjskich "konwojów humanitarnych. Takich punktów jest więcej.
Rozmowy w Mińsku. Podsumowanie w trzech punktach
Iłłarionow i Piontkowski podsumowują rozmowy w Mińsku w trzech punktach. Po pierwsze, Rosja nie wzięła na siebie żadnych zobowiązań. Po drugie, zrobiła to Ukraina. Po trzecie, teraz zobowiązania Ukrainy są gwarantowane zobowiązaniami Niemiec i Francji.
Zobacz też: Władimir Putin ZŁAMAŁ długopis w trakcie negocjacji! Kto go tak zdenerwował? [ZDJĘCIA]