Przypuszczenia, że Rosja szykuje się do drugiej mobilizacji coraz bardziej się potwierdzają. W ubiegłym tygodniu mówił o tym między innymi doradca ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych, Anton Heraszczenko. "Rosja przygotowuje się do nowej fali mobilizacji w styczniu 2023 r., a plan przewiduje powołanie od 500 tys. do 700 tys. rezerwistów". Niezależne rosyjskie media zdradzają z kolei, że początkowo Putin planował ogłoszenie powszechnej mobilizacji, a nie częściowej, jak to było za pierwszym razem.
Nie ma szans na powszechną mobilizację w Rosji. "Brak pieniędzy i wyposażenia"
"Ten pomysł okazał się jednak nie do zrealizowania w obecnych warunkach ze względu na duże koszty i problemy z wyposażeniem już zmobilizowanych rezerwistów" - pisze portal Wiorstka i cytuje swojego rozmówcę z Rosyjskiej Dumy. "Rozmowy miały miejsce, bo my rozumiemy, wszyscy rozumieją, że problemów z przygotowaniem ludzi nie da się rozwiązać w ciągu paru miesięcy. Jest oczywiste, że obecne mobiki się skończą, potrzeba będzie więcej ludzi, a według naszych szacunków, stanie się to jeszcze przed końcem zimy".
Mobilizacja jeszcze w grudniu. Ilu Rosjan znów ucieknie z kraju?
Tymczasem Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował w niedzielę, 27 listopada, że "w Rosji i na okupowanym ukraińskim terytorium trwają przygotowania do przeprowadzenia kolejnej akcji potajemnej mobilizacji do rosyjskiego wojska". Mobilizacja ma się rozpocząć szybciej, niż pierwotnie zakładano, bo nie w styczniu 2023 roku, tylko już w grudniu tego roku. Podobno oficjalny dekret w tej sprawie Władimir Putin podpisze dokładnie 10 grudnia. Wkrótce zacznie się więc z pewnością kolejna fala ucieczek z Rosji.