Władimir Putin przeklinał i mówił o własnym pogrzebie na zebraniu? „Dlaczego, do cholery, pieprz... mi w mózgu?”
Pogłoski o rzekomej ciężkiej chorobie Władimira Putina i o tym, że podczas publicznych wystąpień zastępuje go sobowtór krążą od lat. Swojego czasu powtórzyli je z przekonaniem nawet ukraińscy oficjele. W pisaniu o sobowtórze i chorobie celuje zwłaszcza tajemniczy profil w mediach społecznościowych General SVR, podający się za byłych agentów rosyjskich służb nadal mających swoje źródła na Kremlu. W najnowszym wpisie osoby te piszą, że podczas ostatniego zebrania w gronie rosyjskich wojskowych i oficerów służb bezpieczeństwa rosyjski dyktator stracił nad sobą panowanie. Padły przekleństwa, aż w końcu Putin zaczął mówić o własnym pogrzebie. "Powiedzieli, że kontrofensywa Sił Zbrojnych Ukrainy wyhamowała i nie ma się czym martwić. Po wysłuchaniu raportu prezydent zadał tylko jedno, pozornie retoryczne pytanie: „Dlaczego, do cholery, pieprz... mi w mózgu?”. I nie otrzymawszy żadnej zrozumiałej odpowiedzi, zamknął spotkanie" - czytamy.
"Prezydent zażartował ponuro, mówiąc, że czas pomyśleć o tym, gdzie on sam wkrótce zostanie pochowany"
To nie wszystko. Dyskusja podczas wspomnianego spotkania miała dotyczyć również tego, gdzie pochować Jewgienija Prigożyna, który przynajmniej według oficjalnej wersji wydarzeń zginął w katastrofie lotniczej w Rosji 23 sierpnia. "Prezydent zażartował ponuro, mówiąc, że czas pomyśleć o tym, gdzie on sam wkrótce zostanie pochowany. Pomimo silnego zaprzeczania i słów rozmówców o długim życiu, jakie czeka Putina, lekarze prowadzący twierdzą, że koniec jest bliski" - dodaje General SVR.