70-letni prezydent Rosji doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wojnę z Ukrainą coraz trudniej będzie mu wygrać, że cały świat się z niego śmieje, a on sam stracił już autorytet nawet wśród najbliższych współpracowników. To oznacza, że nie może czuć się bezpiecznie. Międzynarodowe wywiady donoszą, że Putin boi się siłowego odsunięcia od władzy, ale przede wszystkim zamachu. Ten strach zakrawa już o paranoję. Putin jednak ma się gdzie chować. Niedawno pisaliśmy, że praktycznie od początku inwazji na Ukrainę, dyktator większość czasu spędza w ukryciu, w jednym ze swoich pięciu nowoczesnych schronów, rozsianych od Moskwy aż po Ural. Teraz okazuje się, że trwa budowa następnego.
Kolejny bunkier dla Putina. Boi się zamachu, czy chce uderzyć atomówką?
Rosyjski portal Sobiesiednik ustalił, że na terenie zamkniętego miasteczka wojskowego Mieżgorje, leżącego pomiędzy Magnitogorskiem i Ufą "już od roku intensywne tajne prace prowadzili budowniczowie bunkrów prezydenta". Za budowę schronów odpowiedzialny jest Główny Zarząd Programów Specjalnych (GUSP) prezydenta Rosji, który wywodzi się ze struktury z czasów radzieckich, przygotowującej sieć bunkrów w czasach zimnej wojny. Szefem GUSP jest Aleksandr Liniec. "Pod koniec marca, gdy pojawiło się realne ryzyko przekształcenia operacji wojskowej w jądrową, samoloty specjalnego oddziału lotniczego »Rosja« stały się nadzwyczaj aktywne. Nawet dość rzadko uruchamiane maszyny jednocześnie wzbiły się w powietrze i obrały niespodziewanie kurs ku miejscom oddalonym od niebezpiecznych granic zachodnich" - opisuje serwis.
Rosja chce być jak Korea Północna?
Sobiesiednik zauważa też, że sieć bunkrów, które powstały i powstają na zamówienie władz rosyjskich, porównać można jedynie do tej w Korei Północnej, a tym, co odróżnia "elitarne" schrony od zwykłych schronów przeciwlotniczych jest przede wszystkim to, że niektóre znajdują się na głębokości około 200 metrów, co pociąga za sobą ogromne koszty. "Koszt remontu windy w jednym z takich bunkrów wyniósł około 50 mln rubli (ok. 3,6 mln zł)".