Ogłoszona 21 września przez Putina mobilizacja miała w szybkim czasie doprowadzić Rosję do zwycięstwa. Okazuje się jednak, że to raczej gwóźdź to trumny dla rosyjskich sił. Oficjalnie mobilizacja miała objąć 300 tys. mężczyzn, nieoficjalnie 1,2 mln, ale raczej nie ma na to szans, bo Rosjanie w ostatnich tygodniach masowo opuszczają kraj. Przez Finlandię, Kazachstan, Gruzję, Mongolię itd. przedostało się już kilkaset tysięcy osób - wszystko po to, by uniknąć wysyłki na front. Trudno się dziwić, szczególnie, gdy czyta się doniesienia o tym, jak traktowani są rezerwiści.
Rosyjscy żołnierze mają się sami wyposażać. "Nic dla was nie mamy"
Pisaliśmy niedawno o tym, że niemal cały ekwipunek muszą organizować sobie sami. W mediach społecznościowych krążyło nagranie, na którym widać, jak komendantka jednego z obozów wojskowych każe poborowym załatwiać sobie śpiwory, karimaty, nawet apteczki. Teraz informacje te potwierdza ukraiński sztab generalny sił zbrojnych. "W bazie w Nowosybirsku przebywało na początku października około 8 tys. żołnierzy rezerwy, z czego tylko połowa otrzymała mundury. Jeśli zmobilizowani mężczyźni w ogóle dostają jakieś wyposażenie, to są to mundur i buty. O resztę trzeba zadbać samemu, kupując ubrania na własny koszt lub występując do lokalnych władz o pomoc socjalną" - czytamy w komunikacie. Jest jednak jeszcze większy problem.
Wojna na Ukrainie. Rosjan pokona zima?
Armia Putina nie ma na wyposażeniu niezbędnego sprzętu obronnego, a nawet ciepłej odzieży na zimę. "Rosja próbuje kupić za granicą 200 tys. kamizelek kuloodpornych i 500 tys. kompletów zimowej odzieży dla żołnierzy, ponieważ nie dysponuje wystarczającymi zasobami takiego wyposażenia. O pomoc w tym zakresie została poproszona m.in. Turcja, ale już odmówiła Kremlowi" - mówił minister obrony Ukrainy, Ołeksij Reznikow. Czyżby Rosja miała przegrać tę wojnę przez zimę?