O śmierci Putina plotkuje się już od kilku dni
26 października konto "Generał SVR" opublikowało w mediach społecznościowych doniesienia o śmierci Władimira Putina. Kanał ten jest przekonany, że doszło do zamachu stanu, a prezydent Rosji zmarł w swojej rezydencji w Wałdaju. Informacje te nie są potwierdzone przez stronę rosyjską i ukraińską. Putin miał już poważnie cierpieć na nowotwory, o jego śmierci plotkuje się już od jakiegoś czasu - informuje strona salon24.pl
Rosyjski przywódca miał zawał serca?
Od kilku dni w medialnych informacjach pojawia się wieść o tym, że rosyjski przywódca miał zawał serca. Problem w tym, że już następnego dnia pojawił się publicznie w doskonałej formie. Oliwy do ognia dolał Walery Solowej, rosyjski analityk polityczny. Naukowiec znany jest z ostrej krytyki Kremla, ale też dość częstego powielania fałszywych informacji na jego temat.
Solowej udzielił wywiadu dziennikarzowi Dmytro Gordonowi. Jest przekonany, że przywódca Rosji nie żyje, a jego ciało miało zostać wywiezione z Kremla.
- Umarł, na pewno. Zmarł o godzinie 20:40 w czwartek 26 października. Ostatecznie i nieodwołalnie. Upokarzające, prawda, ale całkowicie zasłużone. Nie ma wątpliwości co do jego fizycznej śmierci - powiedział. Politolog dodał, że zwłoki Putina znajdują się w specjalnej chłodni w jego rezydencji na Wałdaju. Nie przedstawił jednak żadnych twardych dowodów na potwierdzenie swoich rewelacji. Solowej twierdził już od jakiegoś czasu, że Putin zmagał się z poważnymi problemami ze zdrowiem. To właśnie one miały mieć duży wpływ na zgon zbrodniczego polityka - przekazuje strona salon24.pl