Władimir Putin zrezygnował z Ukrainy i zaczyna odpuszczać? Coraz skromniejsze cele dyktatora
Władimir Putin nie cofnie się ani na krok, bo inaczej nie utrzyma władzy i nie zachowa twarzy, a dla realizacji tych swoich celów zrobi wszystko? Takie obawy były wyrażane wielokrotnie w kontekście wojny na Ukrainie. W swoim najnowszym przemówieniu Putin absolutnie nie wydawał się skory do ustępstw - wręcz przeciwnie, ogłosił, że to Ukraina nie chce negocjować, zagroził światu bronią atomową i ogłosił "częściową mobilizację", która w praktyce okazała się powszechna i wywołała wielką ucieczkę mężczyzn z kraju. Pojawiają się też głosy, że to początek końca Putina. A może początek końca jego marzeń o zajęciu całej Ukrainy, lub nawet wszystkich okupowanych obecnie przez Rosję terenów? Najnowsze słowa Dmitrija Pieskowa, rzecznika Putina, mogą zaskoczyć. Pieskow został zapytany przez dziennikarzy o to, kiedy skończy się "specjalna operacja wojskowa". Co odpowiedział?
Putin chce zająć już tylko obwód doniecki? Nadal nie ogłosił aneksji okupowanych ziem Ukrainy po pseudoreferendach
"Specjalna operacja wojskowa będzie kontynuowana przynajmniej do zdobycia całego obwodu donieckiego" - powiedział Dmitrij Pieskow. Jak widać, nie mówił nic o "obaleniu władzy nazistów w Kijowie" ani nawet o aneksji wszystkich okupowanych obecnie ziem, a jedynie o jednym z czterech zajętych obwodów. W dodatku Putin o dziwo nie spieszy się z obwieszczeniem aneksji obwodów donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego, w których zakończyły się już przedwczoraj, 27 września tak zwane pseudoreferenda. Rosjanie zorganizowali zmanipulowane "głosowanie", w którym rzekomo sami mieszkańcy tych części Ukrainy opowiedzieli się w niemal stu procentach za przyłączeniem ich do Rosji. Według Kremla w "Donieckiej Republice Ludowej" za aneksją opowiedziało się rzekomo 98 proc. obywateli, a w "Ługańskiej Republice Ludowej" - 97,82 proc.