Na najwyższym szczeblu zarządzania wojną na Ukrainie zaszły zmiany. W środę (11 stycznia) Władimir Putin mianował dowódcą inwazji Walerija Gierasimowa, szefa rosyjskiego Sztabu Generalnego. Zdaniem amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) to znak, że rosyjski prezydent ma w planach długą wojnę. "Nominacja Gierasimowa i ogólna restrukturyzacja dowodzenia mają zapewne na celu zasygnalizowanie, zarówno na świecie, jak i w Rosji, przywiązania Kremla do tradycyjnej struktury władzy w ministerstwie obrony i chęć Putina, by toczyć w Ukrainie długą wojnę" - piszą eksperci.
Władimir Putin chce pokazać Prigożynowi, gdzie jego miejsce?
Dodają jednocześnie, że ta zmiana na stanowisku dowódcy [wcześniej był nim gen. Siergiej Surowikin - przyp. red.] ma umocnić rosyjskie ministerstwo obrony, które toczy w tej chwili walkę o wpływy z frakcją reprezentowaną przez Jewgienija Prigożyna, założyciela oddziałów najemniczych Grupy Wagnera. Wagnerowcy jednak wciąż rosną w siłę, a to między innymi za sprawą... Władimira Putina.
Putin po kryjomu ułaskawia zbirów
"W Rosji pojawiły się doniesienia, iż Putin potajemnie ułaskawił przestępców werbowanych w rosyjskich więzieniach do Grupy Wagnera. Będzie to bodźcem do dalszego naboru przestępców do tych oddziałów i przyznaniem im znacznej dozy bezkarności w działaniach na Ukrainie. Na front trafią kolejne nieprofesjonalne, źle wyszkolone i dopuszczające się okrucieństw oddziały" - pisze ISW. To niezwykle niepokojące zjawisko, bo jak zauważają eksperci, ci najemnicy, którzy przeżyją wojnę na Ukrainie, wrócą do Rosji i mimo że wcześniej byli skazywani za zbrodnie, będą na wolności, zdolni po raz kolejny do zabijania, okradania i gwałcenia.