Debata wyborcza w USA. Kamala Harris stwierdziła, że gdyby nie działania jej i Bidena na rzecz wsparcia Ukrainy, Putin wygrałby wojnę i "miałby oko na resztę Europy, zaczynając od Polski"
W nocy z 10 na 11 września czasu polskiego odbyła się debata wyborcza przed wyborami prezydenckimi w USA. Rozpoczęła się o godzinie trzeciej w nocy czasu polskiego i trwała 90 minut. Kamala Harris i Donald Trump starli się ze sobą w Filadelfii. Jednym z najciekawszych z polskiego punktu widzenia wątków był oczywiście temat Władimira Putina i wojny na Ukrainie oraz możliwości jej eskalacji. Zarówno Donald Trump, jak i Kamala Harris zapewniali, że to właśnie oni są gwarantami bezpieczeństwa i światowego pokoju. Trump ostrzegał przed wojną światową, a Harris przed dalszymi zakusami Putina, który jej zdaniem zagroziłby Polsce, gdyby w Białym Domu nadal rządził jej republikański rywal.
Kamala Harris: "Dlaczego nie powiesz 800 tys. Amerykanom polskiego pochodzenia tu w Pensylwanii, jak szybko byś oddał Polskę za przysługę?"
"Gdyby Donald Trump był prezydentem, Putin siedziałby teraz w Kijowie. Zrozumcie, co to oznacza, ponieważ agenda Putina nie dotyczy tylko Ukrainy. Zrozumcie, dlaczego europejscy sojusznicy i nasi sojusznicy z NATO są tak wdzięczni, że nie jesteś już prezydentem, i że my rozumiemy znaczenie największego sojuszu wojskowego, jaki świat kiedykolwiek znał, jakim jest NATO" - powiedziała Harris. Dodała, że gdyby nie działania jej i Bidena na rzecz wsparcia Ukrainy, Putin wygrałby wojnę i "miał oko na resztę Europy, zaczynając od Polski". "Dlaczego nie powiesz 800 tys. Amerykanom polskiego pochodzenia tu w Pensylwanii, jak szybko byś oddał (Polskę) za przysługę i za to, co myślisz że jest przyjaźnią z dyktatorem, który zjadłby cię na obiad" - dodała.
Trump oskarżył Harris o zbyt małe naciski na europejskie kraje przeznaczające na finansowanie NATO za małych jego zdaniem kwot
Trump odpowiadał, że gdyby był prezydentem, Putin siedziałby w Moskwie, a nie w Kijowie i "nie straciłby 300 tys. żołnierzy". Dodajmy, że według nieoficjalnych szacunków mógł stracić ich dwa razy więcej. Były prezydent USA zauważył też, że Rosja "ma coś zwanego bronią jądrową". "Może jej użyje. Nikt o tym nie mówi" - powiedział dość bez sensu, bo przecież dyskusje o tym, czy Putin użyje broni jądrowej są toczone nagminnie. Donald Trump bynajmniej nie starał się zamieść pod dywan swoich kontrowersyjnych wypowiedzi sprzed pół roku o tym, że "zachęcałby Putina, by zrobił, do cholery, co zechce" z krajami NATO, które nie płacą wystarczająco na obronność. Oskarżył Harris o zbyt małe naciski na europejskie kraje przeznaczające na finansowanie NATO za małych jego zdaniem kwot, co sprawia, że USA są wykorzystywane.
Trump: "Doprowadzę do zakończenia wojny między Ukrainą i Rosją jeszcze jako prezydent-elekt, zrobię to zanim nawet zostanę prezydentem"
"Jesteśmy upadającym państwem. Jesteśmy narodem, który poważnie podupada. Jesteśmy wyśmiewani na całym świecie (...) Znam przywódców bardzo dobrze. Przychodzą do mnie. Dzwonią do mnie. Nie rozumieją, co się z nami stało jako narodem. Nie jesteśmy przywódcami. Nie mamy pojęcia, co się dzieje. Toczą się wojny na Bliskim Wschodzie. Toczą się wojny z Rosją i Ukrainą. Skończymy w trzeciej wojnie światowej i będzie to wojna jak żadna inna" - mówił Donald Trump w swoim przemówieniu końcowym. Po raz kolejny obiecał, że zakończy konflikt na Ukrainie błyskawicznie. "Doprowadzę do zakończenia wojny między Ukrainą i Rosją jeszcze jako prezydent-elekt, zrobię to zanim nawet zostanę prezydentem" - oświadczył.
"On zjadłby cię na obiad" vs "Gdybym był prezydentem, Putin siedziałby w Moskwie"
Kamala Harris odpowiadała na to, że gdyby Donald Trump był prezydentem, Władimir Putin szybko wygrałby wojnę na Ukrainie i już szykowałby się do dalszych podbojów, powątpiewała też w tak szerokie wpływy na decyzje rosyjskiego dyktatora, jakimi chwali się raz po raz kandydat Republikanów. Jak dodała, to Joemu Bidenowi i jej jako wiceprezydent zawdzięczamy to, Putin jeszcze nie wygrał wojny. "On zjadłby cię na obiad" - ironizowała Harris.
Donald Trump powiedział, że nie broniłby Europy? To dokładnie powiedział kandydat Republikanów
Przypomnijmy, że Donald Trump wzbudził powszechne oburzenie i niepokój swoimi wygłoszonymi pół roku temu słowami o Rosji i NATO. Podczas wiecu w Karolinie Południowej Trump zrelacjonował rozmowę z jednym z szefów państw NATO, nie ujawniając, o kogo chodzi. "Jeden z prezydentów dużego kraju zapytał mnie: 'No cóż, proszę pana, jeśli nie zapłacimy i zostaniemy zaatakowani przez Rosję, czy będzie pan nas chronił?' Odpowiedziałem: 'Nie, nie będę was chronił. Właściwie zachęcałbym ich (Rosję), żeby zrobili z wami, co chcą. Musisz zapłacić'". Słowa o "zapłaceniu" odnosiły się do faktu, iż nie wszystkie państwa NATO wypełniają finansowe zobowiązania Sojuszu Północnoatlantyckiego, polegające na przeznaczaniu 2 proc. PKB na obronność. Przypomnijmy, że Polska akurat te warunki spełnia, wydając na ten cel jeszcze więcej, podobnie wiele innych krajów Sojuszu. Są jednak takie, które przeznaczają na obronność mniej niż 2 proc. PKB. "Politico" donosiło też, iż za kulisami spotkań światowych przywódców Trump także straszył, że może nie stanąć w obronie Europy w razie najazdu Putina. Być może jednak zmienił zdanie lub chodziło mu rzeczywiście tylko i wyłącznie o zmianę finansowania NATO. Tymczasem Kamala Harris oficjalnie zawsze podkreślała chęć wspierania Ukrainy i nie stawiała tutaj żadnych znaków zapytania.