Putin nakazał poszukiwanie "rosyjskiego majątku za granicą". Najpierw były obawy o Alaskę, teraz jest mowa o Lazurowym Wybrzeżu
Władimir Putin podpisał dekret, który wywołał falę spekulacji. Rosyjski prezydent niespodziewanie rozkazał swoim ministrom poszukiwanie "rosyjskiego majątku za granicą". Nawet takiego, który należał do Rosji w czasach caratu czy ZSRR. Informację o tym rozporządzeniu podał portal „The Moscow Times”. O co chodzi? Co chce odzyskać Putin? Najprawdopodobniej głównie to, co zostało skonfiskowane oligarchom i politykom tuż po wybuchu wojny na Ukrainie. Zamrożone aktywa Rosji mają wartość 300 miliardów dolarów, a władze Unii Europejskiej zaczęły już prace nad wykorzystaniem tych pieniędzy na rzecz walki w wojnie na Ukrainie. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow już ogłosił, że Kreml będzie to postrzegał jako kradzież. Ale niektórzy są zdania, że ambicje Putina sięgają dalej i nie chodzi tylko o to, co zostało skonfiskowane po 2022 roku. Rzecznik Departamentu Stanu Vedant Patel już zdążył obwieścić, że... nie odda Alaski. "Mogę powiedzieć w imieniu wszystkich nas tutaj w rządzie USA, że z pewnością nie otrzyma jej z powrotem" - powiedział 22 stycznia podczas briefingu prasowego, odnosząc się do obiegających internet niepotwierdzonych i dementowanych potem plotek, które głosiły, że w dekrecie jest rzekomo mowa o Alasce. Teraz w kontekście dekretu Putina padła nazwa jeszcze innego zachodniego kraju, a mianowicie... Francji.
Dawny "rosyjski majątek" jest we Francji? "Na tę nieruchomość składały się nie tylko rezydencje, zamki i bezpośrednio do nich przylegające działki"
O sprawie napisała niezależna rosyjska agencja informacyjna Oreanda. Zacytowała rosyjskich naukowców, którzy zastanawiali się, co na Zachodzie można uznać za dawny rosyjski majątek. Gdyby ktoś w Rosji bardzo się uparł, mógłby teraz ich zdaniem zażądać od Francji rejonu Nicei, ale na szczęście to wszystko są tylko dywagacje naukowców. "Eksperci, z którymi rozmawiało RBC, wskazali potencjalne obiekty objęte jego dekretem" - czytamy na stronie angielskojęzycznej Oreandy. Wypowiada się m.in. historyk Aleksander Kruszelnicki, który stwierdza, że rodzina carska na przełomie XIX i XX wieku posiadała część wybrzeża Francji w rejonie Nicei. "Na tę nieruchomość składały się nie tylko rezydencje, zamki i bezpośrednio do nich przylegające działki. Zakupiono także leśne tereny łowieckie, tereny ze szczególnie pięknymi widokami panoramicznymi, a nawet w odosobnionym przypadku, ale w Paryżu, zakupiono także plac miejski" – dodał.