ISW: Putin stwierdził, że nazizm panuje w krajach bałtyckich. Wcześniej uzasadniał wojnę na Ukrainie "denazyfikacją" tego kraju
"Specjalna operacja militarna ma wyzwolić Donbas od reżimu neonazistowskiego, który zyskał władzę na Ukrainie w 2014 roku przy pomocy zbrojnego zamachu stanu" - tak mówił Putin tuż po wybuchu pełnowymiarowej wojny na Ukrainie w 2022 roku. Miał na myśli obalenie prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza, które sprawiło, że Rosja straciła pełną kontrolę nad Ukrainą. Putin przedstawiał swoją krwawą wojnę jako sprawiedliwą walkę z nazistami, potem ta narracja zeszła wyraźnie na dalszy plan. Według amerykańskich analityków teraz ta ideologia powraca w rozszerzonej formule. Władimir Putin stwierdził podczas obchodów 80. rocznicy zakończenia blokady Leningradu, że w krajach bałtyckich panuje właśnie nazizm - podał amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Po co rosyjski prezydent to mówi? Co dokładnie powiedział?
"Władimir Putin, Alaksandr Łukaszenka i przedstawiciele Kremla mówili, że Rosja jest w egzystencjalnym konflikcie geopolitycznym z rzekomym współczesnym ruchem nazistowskim, który wykracza poza Ukrainę
"Podczas obchodów 80. rocznicy zakończenia blokady Leningradu Władimir Putin, Alaksandr Łukaszenka i przedstawiciele Kremla mówili, że Rosja jest w egzystencjalnym konflikcie geopolitycznym z rzekomym współczesnym ruchem nazistowskim, który wykracza poza Ukrainę" - pisze ISW. Jak dodaje, Putin oskarżył o "przyjęcie nazizmu" kraje bałtyckie należące do NATO. Według Instytutu Studiów nad Wojną Putin mógł uznać, że opowieści o rzekomo szalejącym wokół nazizmie bardziej przemawiają do Rosjan niż ideologia "ruskiego miru", czyli świata urządzonego na rosyjską, imperialną modłę. Ale nie tylko. Kreml według ISW chce w ten sposób stworzyć podwaliny pod ideologię mogącą uzasadnić ewentualną konfrontację z Zachodem i zamierza nazywać nazistą każdego, kto będzie mu przeszkadzać.