Putin zerwał umowę zbożową, ceny już wzrosły. To także duży problem dla Chin. Odwrócą się od Rosji?
Umowa zbożowa przestaje obowiązywać, zrywamy ją - oświadczył niedawno Władimir Putin. Od sierpnia 2022 roku statki ze zbożem w ramach porozumienia mogły bezpiecznie opuszczać porty na Ukrainie. Było to konieczne dla zapewnienia światowego bezpieczeństwa żywnościowego. Rosja jednak w końcu nie wytrzymała. Chcąc wywierać presję na Zachód i ugrać jak najwięcej dla siebie, zerwała umowę i zaczęła ataki na magazyny zboża oraz port w Odessie. Od tygodnia pszenica, kukurydza czy olej nie mogą płynąć przez Morze Czarne. Ceny już skoczyły w górę, a Putin namawia, by kupować zboże z Rosji i zachwala swoje wysokie zbiory... Tymczasem 27 państw świata potępiło Putina za zerwanie umowy zbożowej. Wśród nich są Chiny. Choć dotychczas zajmowały ostrożne stanowisko wobec wojny na Ukrainie, starając się dać panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek, teraz stanęły przed poważnym problemem z powodu nieobliczalności Putina.
Chiny stracą na zerwaniu umowy zbożowej. Znalazły się wśród krajów potępiających Rosję za ten krok
Chiny kupiły aż jedną czwartą zboża wyeksportowanego w ramach zerwanej później przez Rosję umowy, a Ukraina to dla nich źródło taniej żywności dla 1,4-miliardowego narodu, zwłaszcza w obliczu suszy w kraju. Chiny zażądały przywrócenia eksportu zboża z Ukrainy, ale Rosja jest jak na razie nieugięta. Chce szantażem żywnościowym wywalczyć zniesienie sankcji i koncesje na eksport własnego zboża na światowe rynki. Nawet, jeśli oznacza to narażenie się Chinom. „Nie jest jasne, do jakiego stopnia siły rosyjskie są gotowe atakować statki cywilne, chociaż Kreml liczy zapewne, że ta deklaracja będzie mieć mrożący wpływ na aktywność morską na Morzu Czarnym i stworzy warunki zbliżone do całkowitej blokady ukraińskich portów w tym regionie z początku pełnoskalowej inwazji” – ocenia amerykański Instytutu Studiów nad Wojną, odnosząc się do ryzyka eskalacji na Morzu Czarnym.