Czy Władimir Putin jest bohaterem? Tak przynajmniej sam twierdzi. Podczas obrad Klubu Wałdajskiego, gromadzącego ekspertów zajmujących się Rosją padły słowa na temat Aleksieja Nawalnego, opozycjonisty, którego pod koniec sierpnia ktoś próbował otruć. Nawalny twierdzi, że za próbą otrucia stoi sam prezydent Rosji, ten jednak zaprzeczył, a teraz w szczegółach skomentował skandal. Podczas obrad Putin przypomniał sobie o prośbie żony Nawalnego, która zwróciła się do prezydenta o wyjazd mężą za granicę ze względu na leczenie. - Gdyby za otruciem opozycjonisty stały władze, nie pozwolono by na wyjazd - podkreślił. Przekonywał też, że Nawalny ze względu na dotyczące go śledztwa miał ograniczone możliwości wyjazdu. - Od razu poprosiłem Prokuraturę Generalną o pozwolenie. I on wyjechał - podkreślił.
Aleksiej Nawalny skomentował słowa Putina… memem. Na swoim Twitterze umieścił zdjęcie Putina z Alaksandrem Łukaszenką, prezydentem Białorusi, dopisując do niego fikcyjny dialog prezydentów: "Uratowałem Cichanouską (liderkę opozycji w Białorusi - przyp. red.)” - mówi Łukaszenka. Putin odpowiada: "A ja uratowałem Nawalnego”.
Do otrucia substancją o nazwie nowiczok doszło w połowie sierpnia. Nawalny poczuł się źle w samolocie lecącym do Moskwy i awaryjnie lądował w Omsku. Rosyjscy lekarze nie wykryli w jego krwi i moczu trucizn, ale Nawalny trafił do berlińskiej kliniki „Charite”. Ponad dwa tygodnie był w śpiączce, z której wybudził się pod koniec września. Uratowali go berlińscy lekarze. Tygodnikowi „Der Spiegel” powiedział, że to Putin stał za jego otruciem. - Nie mam żadnej innej wersji - skomentował.