Ukraina chce zdobyć Krym i Donbas jeszcze w 2023 roku. Rosjanie straszyli, że w razie odbicia Krymu nastąpi "zagłada"
"Dla nas Krym jest częścią Rosji. A to znaczy, że na zawsze. Każda próba ingerencji na Krymie będzie wypowiedzeniem wojny naszemu krajowi. A jeśli zrobi to państwo członkowskie NATO, oznacza to konflikt z całym Sojuszem Północnoatlantyckim; trzecią wojnę światową. Kompletną katastrofę" - mówił w zeszłym roku cytowany przez Reutersa Dmitrij Miedwiediew. Przy innej okazji wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej i niegdysiejszy prezydent oraz premier Rosji mówił o ewentualnym odbijaniu Krymu w wojnie na Ukrainie: "Jeśli coś takiego się wydarzy, nastąpi dzień zagłady dla nich wszystkich, bardzo szybko i mocno". Tymczasem Ukraina konsekwentnie dąży do kontrofensywy i odbicia wszystkich obecnie okupowanych przez Rosję terenów z Krymem włącznie. Czy to będzie za wiele dla Putina? Czy użyje broni atomowej?
Ukraiński generał uważa, że Putin użyje propagandy zamiast broni nuklearnej
Nie będzie żadnego ataku bronią atomową w przypadku zdobycia Krymu przez ukraińską armię - uważa szef wywiadu wojskowego Ukrainy generał Kyryło Budanow. W rozmowie z portalem RBK Ukraina stwierdził, że Rosjanie na pewno nie zareagują w ten sposób, a zamiast głowic jądrowych użyją propagandy, wmawiając swojemu społeczeństwu, że oddanie Ukrainie Krymu było koniecznym zabiegiem i wymyślą jakieś pokrętne uzasadnienie, by nie nazwać porażki porażką. Budanow potwierdził też doniesienia o zbliżającej się wiosennej kontrofensywie i "przełomowej bitwie dla historii współczesnej Ukrainy". Generał uważa, że jeszcze w 2023 roku może dojść do odzyskania wszystkich ukraińskich ziem z Krymem i Donbasem włącznie.