W najbliższą niedzielę (27 listopada) w Rosji obchodzony jest Dzień Matki. Z tej okazji Władimir Putin postanowił pokazać, jak jest wspaniałomyślny i spotkał się z rzekomymi matkami żołnierzy, którzy zginęli na ukraińskim froncie. Spotkanie było szeroko relacjonowane w rosyjskich mediach i nie ma wątpliwości, że służyło propagandzie. Putin pocieszał je mówiąc między innymi, że "wszyscy kiedyś umrzemy" i że z powodu alkoholu czy wypadków drogowych też ginie mnóstwo Rosjan.
Putin spotkał się z matkami żołnierzy? "To podstawione urzędniczki"
Szybko jednak okazało się, że biedne matki poległych to w rzeczywistości podstawione urzędniczki. "Władimir Putin fałszywie przedstawił spotkanie z 18 wybranymi wpływowymi przedstawicielkami rosyjskiej sfery politycznej jako otwartą dyskusję z matkami zmobilizowanych" - demaskuje amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW). "Spotkanie (...) miało służyć złagodzeniu niezadowolenia krewnych rezerwistów i wyciszenia apeli prawdziwych matek i żon. W minionych tygodniach media niezależne informowały o ich wezwaniach, by zmobilizowani byli lepiej szkoleni, wyposażani i by nie wysyłano ich na linię frontu" - oceniają eksperci.
Putin w stanie krytycznym? "Nie może złapać tchu"
Tymczasem brytyjskie media zwracają uwagę na coś jeszcze. Na nagraniach z ustawki Putina z "matkami" poborowych widać, że rosyjski prezydent ledwo żyje. "Siedząc przy stole zastawionym ciastem, kawą i owocami, wciąż sapał, z trudem łapał oddech, wydawał się mamrotać" - pisze "The Sun". "Putin wydawał się fizycznie niesprawny, nie mógł złapać tchu, kiedy mówił wielokrotnie przerywał, by odchrząknąć i trudno było mu znaleźć słowa. Jego stan podobno jest krytyczny". O chorobach Putina krąży mnóstwo informacji. Rosyjski dyktator podobno cierpi z powodu raka krwi, a także Parkinsona. Mówi się też, że ma demencję.