Wojna na Bliskim Wschodzie i ataki Hamasu sprzyjają Putinowi? Dyplomata USA: "On woli widzieć Hamas jako pewnego rodzaju drugi front przeciwko nam"
"Naszym zadaniem dziś, głównym zadaniem, jest przerwać rozlew krwi i przemoc. W innym przypadku dalsza eskalacja kryzysu może mieć poważne, niezwykle niebezpieczne i destrukcyjne konsekwencje. Nie tylko dla Bliskiego Wschodu. Może znacznie przekroczyć granice Bliskiego Wschodu" - takie słowa wypowiedział Władimir Putin po tym, jak wybuchła wojna na Bliskim Wschodzie. Ale według amerykańskiego asystenta sekretarza stanu ds. europejskich Jima O'Briena tak naprawdę konflikt na Bliskim Wschodzie sprzyja Rosji, a Putin nie potępiając jednoznacznie Hamasu gra na siebie i osłabia Zachód: "Jego niechęć, by potępić to, co Hamas zrobił 7 października, niechęć, by użyć jakichkolwiek wpływów (...), jest znakiem, że on woli widzieć Hamas jako pewnego rodzaju drugi front przeciwko nam" - stwierdził urzędnik.
"Prezydent Putin mówi, że jeśli odejdziemy od Ukrainy, upadnie ona w ciągu tygodnia"
"Prezydent Putin postrzega Hamas jako sposób, by odwrócić naszą uwagę i osłabić koalicję, jaką zbudowaliśmy przeciwko niemu" - stwierdził Jim O'Brien. Wezwał też Kongres do dalszego wspierania Ukrainy w wojnie z Rosją. "Kto wygra, jeśli tego nie zrobimy? Prezydent Putin mówi, że jeśli odejdziemy od Ukrainy, upadnie ona w ciągu tygodnia (...) Prezydent Putin gościł niedawno Hamas w Moskwie, gościł prezydenta KRL-D, odwiedził Chiny. To jest koalicja, która jest przeciwko nam. I oto, kto wygra, jeśli odejdziemy" - powiedział dyplomata bez ogródek.