To miała być pokojowa akcja protestacyjna w obronie Arktyki. Ale rosyjskie władze, zwłaszcza prezydent Władimir Putin (61 l.), nie tolerują żadnych sprzeciwów. Protestującym ekologom grozi więc odsiadka w łagrze!
Ten koszmar spotkał m.in. Tomasza Dziemiańczuka z Uniwersytetu Gdańskiego. Wraz z 26 aktywistami Greenpeace chciał pokazać swój sprzeciw wobec wydobywania ropy naftowej na Arktyce. 18 września na Morzu Barentsa podpłynęli statkiem pod holenderską banderą do platformy wiertniczej należącej do Gazpromu.
Patrz też: Czeka nas zima stulecia?! Rosjanie wróżą nam syberyjskie mrozy!
Dwóch aktywistów, Szwajcar i Fin, wspięli się na platformę i przywiązali do niej linami. Polak czekał na okręcie. Wtedy wszystkich dopadli strażnicy przybrzeżni. Działacze wraz z Polakiem decyzją Sądu Rejonowego w Murmańsku trafili do rosyjskiego aresztu na trzy miesiące i wczoraj usłyszeli zarzut... piractwa.
Grozi im za to nawet 15 lat łagru! Nie przyznali się do winy i odmówili zeznań. Teraz czeka ich proces.